środa, 31 lipca 2013

Przeczytajcie! Ważne!

Hej;(
Dno, kompletne dno.
Zastanawiam się nad blogiem. Mało popularny, kiczowaty, zwyczajny. Niby jest tam te 4000 wejść, no i są blogi, które mają o wiele, wiele mniej, ale i tak czuję się źle.
Zastanawiam się nad zawieszeniem go.
Wiem, że pod tym postem nie będzie żadnego komentarza, bo są one tylko pod rozdziałami. Czasami są one tylko ze względu na szantaże wywołane przeze mnie. Wiem, że to trochę egoistyczne z mojej strony, ale nic już nie poradzę.
A z tego co zauważyłam, to większość komentarzy ogranicza się do słowa super, albo fajny. Wiem, że to w jakiś sposób jest jednak porządny komentarz, bo w ten sposób wyrażacie swoją opinię. I przepraszam ,jeśli kogoś uraziłam.
Inne blogerki działają, no po prostu działają. Jeśli proszę was o opinię, to robię ankiety, bo wiem, że nie wyrazicie ich w komentarzach pod postem.
Nie będę was tu nawet na końcu prosić o pozostawienie komentarzy, bo to zależy tylko od was.
Zawieszenie tego bloga, nie jest w żadnym razie szantażem, to po prostu taka moja myśl.
Ja na pewno, nie chcę go zamykać, bo jest on częścią mojego serca i zawsze nią będzie. Na pewno chcę dalej pisać, chcę się tym podzielić ze światem. Ale nie wiem czy to ma sens. Rozdział 13 pojawi się jutro, ale nie wiem czy będą jeszcze kiedykolwiek następne rozdziały. Przepraszam. Nie jest egoistką. Jestem po prostu beznadziejną pisarką.
Nie mam niskiej samooceny, ale skoro już założyłam bloga, to nie będę czekać w nieskończoność, aż przyniesie on jakieś efekty. Jeśli nie jest on wystarczająco dobry, to prowadzenie go nie ma sensu.
Do zobaczenia, przy kolejnym być może ostatnim 13 rozdziałem
SASI
Kocham was<333

Hit czy kit?

No cześć. Naprawdę was przepraszam. Tamten rozdział był obrazą dla społeczeństwa. Dlatego już szykuję kolejny. A tymczasem, mam dla was zabawę.

                                                                     Hit czy kit?

                                                      Alba Rico Navarro - Natalia

No więc to jest tylko wersja próbna. Chcecie taką zabawę? Piszcie czy to hit czy kit. Brak komentarzy zrozumiem jako odmowę tej zabawy.
Wasza Sasi:)


                                                                    

wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 12: Jak ze scenariusza

*Violetta*

Spojrzałam w  pewnej chwili, mimowolnie na wyświetlacz telefonu. Może ktoś zadzwonił - Angie, tata - myślałam, choć tak na prawdę czekałam na jakiś znak życia od Leona. Nic. Odkładałam już telefon, ale jeszcze raz spojrzałam na wyświetlacz. 20.20! Od 3 godzin już tu siedzimy! Tata mnie zabije. W dodatku zaczyna się ściemniać.
-Ej dziewczyny. Dziewczyny! - wrzeszczałam na nie, klaskałam im przed oczami, pstrykałam palcami, ale nie reagowały. Jak zahipnotyzowane.
-Camilla - krzyknęłam. Musiałyśmy już stąd iść. Choć prawda była taka, że żadna z nas nie chciała oddalać się choćby na milimetr od tego miejsca. To nie była zwykła polanka. To miejsce - takie magiczne, niepowtarzalne, spokojne, a zarazem takie żywe. Wszystko w nim było niezwykłe. Gdybym tylko mogła tu spędzać każde chwile życia. Taki spokój i harmonia, życie jakie jest wymarzone przez nawet najbardziej szalonego człowieka na ziemi. Muszę tu zabrać Leona. Wiem, że mało czasu ostatnio razem spędzamy, a tutaj możemy przesiedzieć całe dnie, miesiące, a nawet lata. Sami, mając jedynie siebie. Ale to nam wystarcza. Móc go widzieć, słyszeć jego delikatny głos, taki ciepły i przyjemny - jest dla mnie ósmym cudem świata. Osłoną w czasie deszczu, słońcem, gdy na dworze mróz. Tlenem, dającym powietrze. To dla niego żyje. Czasem może się to wydawać dziwne, a nawet zwariowane, ale tak to już jest. To Leon odmienił moje życie. Zmienił się dla mnie, a ja dla niego. Postawiłam się tacie. Wtedy wiedziałam co i jak, o co chodzi w życiu i miłości. On to ten jedyny. Dobra, ja tu upominam dziewczyny, a sama się zamyślam.
-Dziewczyny - powiedziałam spokojnie, a w głowie miałam już ułożony plan - Dobra, ja idę, a wy zostańcie, skoro tak wam się podoba to miejsce - powiedziałam, po czym zabrałam koc, włożyłam go do torebki i poszłam przed siebie, zostawiając je tam same. Miały siebie. Wiatr muskał moje gołe ramiona i rozwiewał moje włosy na wszystkie strony świata. Stanęłam na chwilę i przyjrzałam się okolicy. Było już praktycznie ciemno, a ja sama zawsze bałam sę wracać, nawet w dzień. Bez Leona nie czułam się już nigdzie bezpiecznie, nawet we własnym domu. Nie było świateł, latarni, czy podświetlanych napisów na klubach. Ciemność i taka pustka, że można było usłyszeć własne myśli. Zachód słońca był już około godziny temu. Mogłam na niego choćby zerknąć. Nie zrobiłam tego. Nigdy nie widziałam tak pięknego, czy raczej tak opisywanego widoku. Chciałam go zachować na specjalną chwilę z ukochanym. Bo to właśnie na takie momenty człowiek czeka całe życie. Pierwszy pocałunek, pierwszy dzień w szkole, osiemnaste urodziny. Ach. Rozejrzałam się jeszcze raz, tym razem dokładniej. Zmrużyłam oczy i odgarnęłam niesforne włosy za ucho. Postanowiłam iść dalej. Przyspieszyłam kroku, nawet gdy znalazłam się na drodze pod górkę nie przestawałam iść.
-Violetta - usłyszałam - Violetta! Czekaj, zatrzymaj się! Słyszysz?! Stój! - krzyki nie ustawały, a ja nie przystanęłam choć na chwilę. Wręcz przeciwnie - przyspieszyłam. Z każdym krokiem, czułam niepokój, ktoś za mną szedł. Tak, ja wiem, że to były moje przyjaciółki. Nie byłam na nie obrażona, czy coś. Może, na pewno chciałam, by ktoś mi potowarzyszył. Bałam się. Narastał we mnie strach, tak wielki, jak jeszcze nigdy. Wokół panował mrok. Kto wie co mogło mi się tu przytrafić. Scenariusz jak z jakiegoś horroru - młoda dziewczyna idzie samotnie przez pustą polanę w nocy. Słyszy tylko szelest liści. Czuję tą niepewność. Z każdym kolejnym krokiem, zastanawia się czy wykonać kolejny. Wokół nie słychać nic. Cisza, aż niebezpieczna. I nagle słyszy za sobą kroki, odwraca się, czuje potężny ból głowy i upada. Potrząsnęłam lekko głową. Nie mogłam do siebie dopuszczać tak strasznych myśli, w takim przerażającym miejscu. Nagle ktoś złapał mnie za ramię. Nie czułam się wtedy, ani dobrze, komfortowo, czy bezpiecznie. Uścisk ten był tak mocny, że nie mogła być to żadna z moich przyjaciółek. Zacisnęłam mocno oczy, z których popłynęło kilka łez. Tak strasznie bałam się odwrócić. Nie chciałam otwierać oczu, z których wciąż płynęły łzy. A te obawy sprzed kilku minut, teraz sprawdziły się. Rozumiem jakby był wieczór, ale jest już po dziewiątej. W mojej głowie wciąż mówiłam sobie, że to któraś z moich przyjaciółek, która po prostu mocniej ścisnęła moje ramię, lub, że to któryś z chłopaków z naszej paczki, po którego zadzwoniły dziewczyny. Ale jednak cały czas wiedziałam, że to obca osoba teraz ściska moje ramię, nie wiedziałam jakie są jej zamiary. W końcu powoli, na pięcie zaczęłam się obracać. Gdy stałam do niego przodem powoli otworzyłam oczy. Ujrzałam...

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No czeeeść. Wiem wredna jestem, podła i okrutna.
Kogo ujrzała Viola?
To wiem tylko ja.
Jeśli chcecie wiedzieć jeszcze dzisiaj kto to jest to zrobimy tak

5 komentarzy=kolejny rozdzialik dziś

Ale ostrzegam. Nie wiadomo, czy kolejny napiszę tak wcześnie jak pozostałe. Może to nie być nawet w tym tygodniu lub gdzieś w piątek.
Ahh...No i jeszcze coś. Czy mogłabym dodawać takie tytuły do rozdziałów? Myślę, że tak by było ciekawiej, a tytuł byłby takim wprowadzeniem do rozdziału. Więc piszcie, no i pamiętajcie o wcześniejszych zdaniach - wiem, ale ze mnie wredota.
Sasi  

niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział 11:Refleksje

*Fran*

Na  recepcji, kobieta, która tam stała dała mi receptę. Wzięłam ją i odeszłam na przystanek autobusowy. Viola chciała mnie podwieźć, ale ja nie chciałam jej robić problemu. W końcu wyszło na to, że pojechała razem ze mną. Najlepsze było to, że wszystkie wpakowały się do tego autobusu. Najbardziej zdziwiło mnie to, że Ludmiła też do niego wsiadła. Dziewczyny, a raczej Viola i Lu nie miały pojęcia jak to wszystko działa i chciały nawet podejść do kierowcy i powiedzieć mu gdzie chcą jechać. Miałyśmy z nich niezły ubaw, ale w końcu wytłumaczyłyśmy im co i jak. Po 10 minutach wysiadłyśmy z pojazdu i znalazłyśmy się na polanie. No tak. On jechał okrężną i teraz byłyśmy jeszcze dalej od mojego domu niż 10 minut temu. Tak w ogóle to byłyśmy dalej od jakiegokolwiek domu. Wokół nas była pustka. Postanowiliśmy się nie spieszyć się do domów, ani gdziekolwiek. Chciałyśmy nacieszyć się chwilą sam na sam z naturą. Bez tych wrzasków, hałasu, przykrości, smutnych twarzy ludzi, które mogłyśmy ujrzeć w mieście. Krążyłyśmy tak, ale w końcu znalazłyśmy wielkie drzewo, które dawało cień. Miałyśmy przy sobie koce z plaży, więc rozłożyłyśmy je pod drzewem i usadowiłyśmy się na nich. Wtedy mogłoby się wydawać, że każda z nas myślała teraz o czymś ważnym i zupełnie nieważnym. I tak też było.

*Naty*

Siedziałam na  swoim kocu. Tak jak każda z nas w tym momencie myślałam. O czym? Chyba raczej o kim. O nim. O chłopaku, którego kiedyś nienawidziłam. To on dawał mi poczucie niewyobrażalnego szczęścia. Jak ja mogłam nie widzieć tego? Przecież zawsze, gdy pokłóciłam się z Ludmiłą, wtedy, gdy jeszcze byłam tą "złą", gdy byłam z dołku, on zawsze mi pomagał. Wycierał łzy, które lały się z moich oczu, przytulał mnie, dawał mi te poczucie bezpieczeństwa, tą bliskość, której tak bardzo potrzebowałam. Był dla mnie wsparciem. Nie lubiliśmy się wtedy, a co dopiero mówić o przyjaźni. Przez tyle lat życzyłam mu jak najgorzej, dokuczałam mu, byłam opryskliwa. On wtedy mógł spojrzeć mi w oczy, powiedzieć jak bardzo mnie nienawidzi, ale nie. On mnie wsparł. Dzięki niemu postawiłam się Ludmile i wreszcie zapanował pokój. Muszę mu powiedzieć o swoich uczuciach. A jeśli on tego samego nie czuje - trudno. Muszę zaryzykować. Nawet jeśli ucierpi na tym nasza przyjaźń. On mnie zrozumie. Zawsze mnie rozumiał.

*Violetta*

Nie  mogłam uwierzyć w swoje szczęście. Teraz już nie zważałam na nic. Gdyby mój tata jednak się nie zmienił i nie pozwalał mi na Studio, rozwijanie pasji, miłość i przyjaźń, nie przejęłabym się tym. Teraz już wiem co dla mnie dobre. A muzyka? Muzyka to moja pasja, to coś co kocham i nie chcę tego ukrywać. Teraz wreszcie wiem, że muszę robić to co kocham. A Leon zawsze będzie mi w tym pomagał. A właśnie - Leon. Od czasu przylotu z wakacji spędzamy coraz mniej czasu. On wie, że czasem trudno mi pogodzić niektóre rzeczy, czynności. Czasem coś jest ważniejsze od czegoś innego. Niektórzy myślą, że skoro jesteśmy jeszcze młodzi,to mamy jeszcze czas na to by być razem, na naszą miłość. Ale my się tak kochamy. Cały czas boję się, że ktoś mi go zabierze. Że zabierze go jakaś inna dziewczyna, że będzie lepsza ode mnie. Da mu miłość i szczęście, to czego ja czasem nie mogę mu dać. Wtedy nawet nie będziemy przyjaciółmi. Nie będę potrafiła go zadowolić. Nie usłyszę już jego głosu. Jego oczy, zniewalający uśmiech, poczucie humoru. To wszystko odejdzie razem z nim. A ja zasnę w głęboki sen i będę marzyła, by już nigdy się nie obudzić.

*Camilla*

Dziewczyny  teraz siedzą w myśleniu. Rozumiem je. Chcą się zastanowić nad życiem. Fran, ona nie ma chłopaka, właśnie złamała rękę, a i tak się nie przejmuję. Ona chyba jako jedyna jest w stanie w pełni cieszyć się tym co ma. Ja, ja jestem inna. Przecież mam tak wiele rzeczy, który każdy człowiek pragnie mieć. Choćby przyjaciół, którzy skoczą za tobą w ogień. Nie wiem czemu, ale nie potrafię się tym cieszyć. Chociaż jest jeden powód...

*Fran*

Nie rozumiem. Już niczego. Te wszystkie sprawy, i zagłębianie się w trudniejsze tematy, nie wyjaśniają niczego, Nikt nie potrafi rozszyfrować życia. Natura to jedyna rzacz, która nie jest, i nie chcę być znana. Teraz nadeszła pora, by w pełni się jej przysłuchać. Śpiewy ptaków, szum wiatru, szeleszczące liście. To wszystko, niby takie zwyczajne, ale jednak takie wspaniałe, niepowtarzalne. Sądzę, że ten dzień, i pobyt na polanie nam wszystkim dobrze zrobił. Teraz już wiem, że to będzie te miejsce. Moje sekretne miejsce.

*Ludmiła*

Siedzę i zadaję sobie jedno pytanie - jak ja mogłam być taka głupia. Przez tyle lat być diwą, wredną żmiją. A jednak znaleźli się ludzie, którzy mimo moich licznych błędów potrafili mi wybaczyć i zaprzyjaźnić się ze mną. Tak po prostu zapomnieć i dać mi drugą szansę. Teraz wiem, że już nigdy nie będę taka jak kiedyś. Zmienię się. Nie, ja już się zmieniłam. I taka już zostanę. A to wszystko wina rodziców. Gdyby poświęcali mi choć trochę uwagi i swojego czasu, byłabym inna. Nigdy im tego nie wybaczę.



---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest, późno, ale jest, i to dosyć długi. Liczę na szczerą opinię i dużo komentarzy. Jutro chyba nie dodam, bo chcę, aby wyszedł długi.
Wasza Sasi<333
 



Chcecie kolejny?

Hej*-*
Zastanawiałam się, czy chcecie dziś kolejny rozdział. Bo zwykle daje co 2 dni, ale jeśli chcecie go dziś, to postaram się napisać go. To zależy od was. Ale będzie on wieczorem. Piszcie, ale pamiętajcie - do wieczora.
Kocham was.
Sasi:*

sobota, 27 lipca 2013

Rozdział 10:Złamana ręka

*Fran*

Siedziałam tam trochę czasu, a on tylko oglądał tą rękę - tak jak Naty. Później robił jeszcze prześwietlenie. Nawet mi nie powiedział, czy jest złamana, czy nie, albo czy mam nosić gips, nie ćwiczyć - o tak, nie tańczyć na zajęciach Gregoria - to moje marzenie. Wyszedł tylko z sali i ani słowem nie pisnął. Doświadczony lekarz, ta... Założę się, że dyplom kupił za piątaka w kiosku. Taki dyplomik dla dzieci. Niezależnie od wyniku powinien najpierw powiadomić mnie. Dureń!

*Camilla*

Siedzimy tak, i siedzimy, i czekamy, i siedzimy. Powoli dostaję szału. Po chwili z sali wyszedł lekarz.
-Wy do pani Restó? - spytał.
-Tak - odpowiedziała za nas Naty, chyba najbardziej z nas opanowana.
-Panna Restó ma złamaną rękę. Nic jej nie jest, ale przez tydzień będzie musiała nosić gips i nie będzie mogła wykonywać żadnych ćwiczeń, w tym tańczyć - powiedział, po czym dodał - Mam nadzieję, że się nią zajmiecie - oznajmił i wszedł z powrotem do sali. Po chwili wyszedł z niej z Fran i razem poszli do zabiegowego, żeby założyć gips. Trwało to dosyć długo. Ja poszłam po kawę do automatu, Ludmiła do toalety poprawić sobie makijaż, Viola gadała- raz z Angie, raz z tatą, a potem z Leonem, a Naty czytała jakieś pisemko o modzie. Bosz, jak w tym szpitalu nudno! Po jakiś 20 minutach (choć dla mnie to wieczność:/) wyszli z zabiegowego i Fran podeszła do nas z założonym już gipsem.
-Co za palant! - krzyknęła.
-Ale kto? - spytała Lu, gdy już wróciła z toalety.
-No ten "doświadczony lekarz" - ostatnie słowa wypowiedziała z sarkazmem, a palcami zrobiła cudzysłów.
-Oj, nie przesadzaj. Co on ci takiego zrobił - spytała Viola.
-Co on mi zrobił? Pytasz co on mi zrobił? To ja Ci powiem. Po tych badaniach wyszedł z sali, potem wrócił, założył mi gips i odszedł. Większego pajaca w życiu nie widziałam - powiedziała.
-Hę? - nie miałyśmy pojęcia o czym ona mówi.
-Jakie wy niekumate. Nic mi nawet nie powiedział. Przepisał jakieś leki przeciwbólowe, nie mówił kiedy wizyta, ile mam nosić gips, powiedział, że mam iść do recepcji po receptę - wytłumaczyła.
-No to chodź na recepcję - powiedziałam.
-Ale my wiemy, co i jak. Powiedział nam - powiedziała Viola.
-Dobra - i poszłyśmy na recepcje.




------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I koniec. Krótki, i to strasznie, ale ja też nie mam czasu. Dziś u nas taki upał, że koszmar - no i mam lenia. Gdyby nie to napisałabym więcej. Co do tych komentarzy - próba się udała, ale zrobię tak ponownie. Zresztą inne blogerki robią tak ciągle. Więc:

3 komentarze=Next Chapter

Życzcie weny

Sasi<333

 


czwartek, 25 lipca 2013

Rozdział 9 - Część 2:Wypadek

*Fran*

-No to zaczynamy operację "wypytaj" - powiedziałam do Violi. Ona uśmiechnęła się chytrze.
-Ludmi! - pisnęła Violetta, tak jak zwykle robi to Ludmiła. Tak mi się chciało śmiać, że aż się potknęłam o czyjąś torebkę i wylądowałam na kolanach Lu. Wyglądało to co najmniej dziwnie, a najgorsze było to, że walnęłam się ręką o jakiś kamień co leżał koło naszego koca.
-Ałaa! - zawyłam z bólu. Szybko podbiegły do mnie Cami i Vilu.
-Nic ci nie jest? - spytała rudowłosa przyjaciółka.
-Pokaż mi tą rękę - powiedziała Naty, która nagle pojawiła się koło nas.
-Nie, naprawdę nic mi nie jest - powiedziałam, choć tak naprawdę cholernie to bolało.
-Pokaż, bez dyskusji - powtórzyła przyjaciółka. Zaczęła oglądać rękę ze wszystkich stron i obracać nią. Myślałam, że zaraz zwariuję. Bolało mnie to, ale po co się przyznawać? Taa...to mój tok myślenia. Moje zastanawianie się przerwał głos Naty.
-Złamana - powiedziała z kamiennym wyrazem twarzy.
-Ale... - tak to byłam ja - i słowa z siebie nie umiałam wykrztusić. Jak mogłam się tego dopuścić. Dobra wiem trochę dramatyzuje, to tylko złamana ręka, a nie ciąża. No ale co z tego! Ugh...
-A ty skąd wiesz? - spytała się Viola.
-Moja ciocia jest pielęgniarką i kiedyś jak u niej byłam uczyła mnie tego - odpowiedziała Naty.
-Aha - odparła Viola - No to co? Jedziemy do szpitala - zakomendowała Violetta. Przez 15 minut siedziałam na kocu z obrażoną miną i nie chciałam jechać, ale w końcu się poddałam. Przyjechał po nas Ramallo. Ja i Viola pojechałyśmy z nim, a reszta pojechała, yyy...nawet nie wiem czym, ale powiedziały, że zaraz będą w szpitalu. Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Podeszłyśmy do recepcji i czekałyśmy kilka minut na korytarzu, aż wreszcie lekarz przyszedł. Viola nie mogła wejść ze mną więc została i czekała na dziewczyny.

*Violetta*

-Hej - powiedziały dziewczyny, gdy pojawiły się w szpitalu.
-Hej - odpowiedziałam.
-I co z nią? - spytała Lu.
-Nie wiem. Nie pozwolili mi wejść - odparłam i usiadłam z powrotem na krześle.
Po chwili drzwi sali się otworzyły...
 



-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej:*
Jak widzicie jest 2 część. Godzinę temu zabrałam się za pisanie, besto dopiero teraz. Powiedzmy, że były 3 komentarze. A skoro tak wam się to spodobało(Haha) to ponowimy próbę, aż dojdzie do skutku.

3 KOMENTARZE=ROZDZIAŁ 10

ZASADY TE SAME

Co do wykreślanki, to na razie jej nie będzie - może pojawi się w przyszłym tygodniu, ale nie obiecuje:/

Całusy

Sasi<3





wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział 9 Część 1:Basen

*Violetta*
Byłam już w domu i zanim zdążyłam przywitać się z wszystkimi pobiegłam na górę po kostium, bo za 15 minut mamy się wszyscy spotkać w parku. Wzięłam swoje nowe bikini i ruszyłam do parku. Po drodze spotkałam Cam.
-Hej Cami - zawołałam tak, żeby mnie usłyszała.
-Cześć - powiedziała cicho Cami.
-Co jest? - zapytałam. Naprawdę nigdy jeszcze nie widziałam jej w takim stanie. No przynajmniej nie ze smutną minom. Zawsze jest tak wesoła. A teraz?
-Bo widzisz... - zaczęła Cam, ale przybiegła do nas Naty - Powiem ci później - wyszeptała przyjaciółka i umilkła.
-Hej - powiedziała Naty - nie przeszkadzam?
-Nie. Przecież idziemy w tym samym kierunku - uśmiechnęłam się do Naty i rozkminiałam o co chodzi Cami.
Po jakichś 10 minutach dotarłyśmy na basen. Kiedy już wszystkie dziewczyny przyszły, razem wybrałyśmy się do przebieralni, by wskoczyć w stroje kąpielowe. Już prawie wychodziłyśmy, ale obróciłam się w stronę Fran, a później powędrowałam wzrokiem ku Ludmi, która miała na sobie śliczne, turkusowe bikini, zdobione złotymi paskami po bokach. Ale się wystroiła! O, a ja wiem dla kogo. Wyszłyśmy z przymierzalni. Miny chłopaków były bezcenne. My tylko zachichotałyśmy i usiadłyśmy koło chłopaków. Ja oczywiście zajęłam miejsce koło Leona.
-Ślicznie wyglądasz - powiedział poczym pocałował mnie namiętnie. Tym razem nie zwracałam uwagi na przyjaciół. Liczył sie tylko on. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie, ale - zresztą jak to często bywa - ktoś musiał nam przerwać.

-Ej! - ktoś wrzasnął na nas - Nie chciałabym przerywać wam tego obściskiwania się, ale my też tu jesteśmy - powiedziała nasza kochana Fran.
-Właśnie. Jak nas nie ma możecie się całować do woli, ale tutaj oszczędźcie nam tego widoku - dopowiedziała Camilla, założyła przeciwsłoneczne okulary na nos i wróciła do opalania się. Ja tylko cicho sie zaśmiałam.
-No dobra - powiedziałam - Ale to się tyczy też was - powiedziałam i położyłam się na kocu.
-Leoś - szepnęłam do chłopaka - Idź z chłopakami po coś do picia.
-A skąd ja ci teraz wezmę jakąś budkę z napojami - zdziwił się.
-Tu na rogu, koło basenu jest - powiedziałam mu słodkim głosikiem.
-Tobie się nie chcę pić, co nie? - powiedział Leon, pewny tego, że ma rację.
-No dobra, nie. Zadowolony? - powiedziałam opryskliwie - Musimy z dziewczynami pogadać z Ludmi. SAME - podkreśliłam ostatnie słowo, bo znając życie też by chciał posłuchać.
-Dobra - powiedział i poszedł z chłopakami w ustalone miejsce.

----------------------------------------------------------------------------------------------------
Dobra, żarty się skończyły. Na serio.
Krótki, ale jak widzicie to część 1. A teraz zrobimy tak.

3 komentarze=2 część rozdziału 9

Komy mają być od innych użytkowników. Nie od tego samego.

Pamiętajcie to od was zależy los tegoż oto rozdziału.

 


sobota, 20 lipca 2013

Rozdział 8:Rozpoczęcie roku

*Violetta*
 Tego dnia obudziły mnie promienie słoneczne, inaczej nazywane głośnym budzikiem. Dziś był bardzo ważny dzień dlatego wolałam być obudzona budzikiem, bo inaczej wstałabym za 15 dziesiąta. Była dopiero 6,15, ale zwykle moje przygotowania, czyli makijaż, ciuchy no i fryz trwały prawie godzinę. Poleżałam jeszcze 5 minut i wzięłam z szafy mój strój na rozpoczęcie, który był gotowy już od wakacji. Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Później ubrałam się, zrobiłam makijaż no i oczywiście fryzurę. Musiałam wyglądać idealnie dla Leona....yyy, to znaczy dla lepszego samopoczucia i świeżości. Tak, ta wersja brzmi lepiej. Po wyjściu z łazienki wyglądałam tak:

Spojrzałam na zegarek. Było 10 po siódmej. Za 20 minut przychodzi Leon. Zeszłam na dół.
-Cześć Violu - przywitał się ze mną tata.
-Cześć tato - uśmiechnęłam się do mego rodzica.
-Violuś... - zaczął ojciec. O nie, nie jest dobrze. Ostatni raz gdy tak do mnie mówił, okazało się, że zdechła moja sunia - Roxi. Ciekawe co tym razem się stało - Wyjeżdżam - o nie!!! Wiem, że mój tata ostatnio się zmienił, ale co jeśli będę musiała wyjechać z nim? Nie, Nie, Nie. Nie ma mowy.
-Co?! - wydarłam się strasznie głośno - Nie. Nie możesz! Nie zgadzam się, słyszysz?!! - wydzierałam się najgłośniej jak umiałam, a on stał ze zdziwioną miną - Nie rozumiesz? Przecież mam tu wszystko. Przyjaciół, Studio, Angie, Leona. Przecież wiesz ile to wszystko dla mnie znaczy! Nie mogę teraz tak po prostu wyjech...
-Violetta - powiedział spokojnie ojciec, ale ja dalej trajkotałam.
-ać. Tak po prostu porzucić wszystko i...
- Violetta! - krzyknął mój ojciec.
-Co?! - odkrzyknęłam.
-Jadę na tydzień. Sam - zrobiło mi się strasznie głupio. Nawrzeszczałam na niego bez powodu.
-Przepraszam - powiedziałam i przytuliłam ojca.
-Za co?
-Nakrzyczałam na Ciebie. A nic się nie stało - spuściłam głowę w dół, żeby ukryć swój wstyd.
-Nic się nie stało. Wiem ile to miejsce dla ciebie znaczy. Wierzyłabyś, że zrobiłbym ci coś takiego? - spytał troskliwie.
-Teraz nie. Ale pamiętasz tatę sprzed roku? On nie miał skrupułów, by zrobić coś takiego - powiedziałam.
-Tak, wiem. Ale teraz się zmieniłem - odpowiedział i usadowił się na krześle w jadalni. Ja zrobiłam to samo, a moja smutna mina zmieniła się w radosną, gdy na krześle obok zobaczyłam Angie. Przypomniało mi się też co dzisiaj za dzień.
-No więc tato, kiedy wyjeżdżasz? - spytałam. Nie chciałam, żeby wyjeżdżał, ale jakaś cząstka mnie pragnęła tego nad życie.
- Jutro w południo mam samolot. O 10 wyjeżdżam - powiedział biorąc łyka kawy.
- Aha. Ale będziesz do mnie dzwonić? - spytałam. Pewnie na moim miejscu każdy nie chciałby kontaktu i urządziłby imprę, ale nie ja. Trzymana pod kloszem przez jedenaście lat przywiązałam się do ojca i to chyba bardziej niż ktokolwiek by mógł.
-Oczywiście,jeśli tego chcesz - odpowiedział.
Gdy skończyłam jeść moje płatki spojrzałam na zegarek, była 7,25. Poszłam na górę i szybko wypłukałam zęby. Przejechałam po ustach błyszczkiem i usłyszałam dzwonek. Uśmiechnęłam się sama do siebie, wiedząc kto stoi za drzwiami. Zeszłam po schodach i otworzyłam drzwi.
-Cześć skarbie - powiedziałam do najsłodszego chłopaka pod słońcem z uśmiechem przyklejonym do mojej twarzy.
-Witaj królewno - powiedział, przyciągnął mnie do siebie i pocałował bardzo, ale to bardzo namiętnie.
-To co idziemy? - spytałam się go, gdy już się od siebie oderwaliśmy.
-Tak - odpowiedział i ruszyliśmy do Resto.
W Resto
Gdy byliśmy już w Resto, byli tam wszyscy, oprócz Ludmiły i Tomasa. Usiadłam przy stoliku, przy którym siedzieli już nasi przyjaciele. Obok mnie siedział jż Leon. Chciałam zamówić sobie koktajl, ale Leon jako dżentelmen zrobił to za mnie. Wziął 2 malinowe. Och, uwielbiam maliny. On jest taki kochany i zna mnie leiej niż ktokolwiek inny. Właśnie brałam łyka mojego napoju i przy okazji wyglądając przez okno, gdy nagle zobaczyłam Tomasa i Ludmi, idących razem i śmiejących się. Momentalnie wyplułam koktajl znajdujący się w mojej buzi. Przyjaciele spojrzeli na mnie, a ja wskazałam na parę wchodzących do baru. Maxi i Naty jednocześnie zagwizdali i spojrzeli na siebie, a później się uśmiechneli. W mojej główce, oczywiście pojawiła się myśl o tych dwojgu. Czemu szli razem? Nie mogli się spotkać po drodze, bo Tomas mieszka na lewo od Resto, a Ludmi na prawo. Oni się umówili!!:). Pomyślałam, że muszę się ją o to zapytać. Tylko jak? Sama?
-Nie martw się. Pójdziemy tam wszystkie, dowiemy się - wyszeptała do mnie Fran siedząca po mojej prawej. Uśmiechnęłam się do niej.
-Dzięki -  powiedziałam  do przyjaciółki.

Dwójka spóźnialskich usiadła wreszcie przy stoliku i zamówili coś sobie.Mimowolnie uśmiechnęłam się do siebie.
-Och, Violu zapomniałem Ci powiedzieć - powiedział do mnie Leon - Ślicznie wyglądasz - uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam go w policzek. Zrobiłabym to w jego piękne usteczka, ale nie będę się miziać z nim w barze, przy moich przyjacielach.
Gadaliśmy  długo, aż się tak zagadaliśmy, że byśmy się mogli spóźnić. O 9,40 wyszliśmy z Resto i udaliśmy się  do szkoły. Najpierw poszliśmy do auli, bo zawsze na początku roku był apel.
-Witajcie - zaczął Pablo - w tym roku dołączy do nas wicej uczniów niż w zeszłym, a to z powodu zeszłorocznego przedstawienia. Wyniki pojawią się dopiero za kilka dni, więc na razie nie zdradze wam kto się dostał do Studia. Na razie powiem wam o jednej osobie. Powitajcie nową, starą  uczennicę Studio - Lenę - i wtedy do pomieszczenia weszła kuzynka Leosia. Świetnie, bo jest ona naprawdę super i już się z nią wszyscy zaprzyjaźniliśmy. Lena weszła i od razu podeszła do nas, by się z nami przywitać. Po tym wszystkim  usiedliśmy na swoich miejscach -Na dzisiaj to koniec. Dziś nie ma zajęć, więc do widzenia i życzę udanej nauki - zakończył nauczyciel i wyszedł z auli. My tylko krzyknęliśmy na raz BASEN i ruszyliśmy do domów, by wziąść stroje kąpielowe. Ten dzień zapowiadał się świetnie.





----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka. No i jest kolejny rozdział. Sorki, że tak długo musieliście czekać, ale jak już wcześniej napisałam miałam małe problemy z kompem. W kom napiszcie czy się podobał.  Wiem  trochę nudny, ale dalsze będą ciekawsze. Kończe i życzę dobrej nocy. Buzi SaSi <333




piątek, 19 lipca 2013

Przeprosiny i wyjaśnienia

Hej. Teraz chciałam was przeprosić. Wiem, że dawno nie było rozdziału, anivw ogóle żadnego posta, ale mak wyjaśnienie i powody. No więc. Na początek chciałam was przeprosić za wszelakie błędy.  Zawsze pisałam na laptopie, ale niedawno się zepsuł. Mam to szczęście, że u mnie w domu mamy jeszcze komputer. Niestety jest on w pokoju w którym śpi małe dziecko więc nie mam do niego stałego dostępu. Rozdział na nim mam już prawie cały napisany, więc jutro go tylko dopracuje i dodam. Teraz pisze z telefonu, stąd te błędy. Jeśli chodzi o wykreślanke, to pojawi się ona a le dopiero gdy laptop zosstanie naprawiony, bo to na lnim znajduje sie specjalny program do robienia wykreślanek. Nie złośccie sie na mnie, bo jak na raziie w tej sytuacji jestem bezradna. Licze na komcie. Buziaki SASI

sobota, 13 lipca 2013

Rozdzial 7:Druga szansa

*Camilla*
Dobra, to już czas. Teraz nie ma odwrotu, no bo widzi mnie, jestem tam. Poza tym sama się w to wpakowałam. No, ale jak człowiek chcę się czegoś dowiedzieć to, aż dochodzi do głupoty. Byłam kilka metrów od niego.Przez chwilę się zawahałam, ale postanowiłam tam pójść. W końcu odpisałam mu, że będę, no i ciekawiło mnie czemu zechciał się ze mną spotkać.
-Cześć - przywitał się.
-Witaj - powiedziałam ze sztucznym uśmiechem na twarzy. Obawiałam się spotkania z nim - To...o czym chciałeś pogadać?
-Wiesz, pamiętasz jak mówiłem, że to przemyśle i dam ci znać?
-Tak, no i ja też nad tym myślałam.
-I?
-I myślę, że może te rozstanie to nawet dobry pomysł.
-Aha - odpowiedział już nieco smutniej chłopak.
-A ty, ty co wymyśliłeś?
-Ja pomyślałem, że może warto spróbować. Mimo tego wszystkiego ja nadal cię kocham i mam nadzieję, że ty mnie też. Ale jeśli ty mnie nie to ja już pójdę - powiedział i już miał odejść, ale szybko złapałam go za rękę i przyciągnęłam do siebie.
-Jak to? To ty nadal, no wiesz - powiedziałam z lekkim zdziwieniem w głosie, co dało się usłyszeć - Myślałam, że, po tym, no ty nie będziesz chciał - nie umiałam się wysłowić.
-Ale chcę. Każdy zasługuje na drugą szansę - przybliżył się do mnie i spojrzał mi w oczy -A więc?
-Tak - powiedziałam i przytuliłam się do niego.
Tydzień Później
*Violetta*
Jutro rozpoczęcie roku w Studio. Przez ten tydzień najwięcej czasu spędzałam z Leonem, ale udało nam się też spędzić ten czas z naszą paczką. Zrobiliśmy sobie kilka zdjęć, które od razu wkleiłam do pamiętnika:                                           
                                                                               


                                                                                                    




Teraz Leon, ja, Cami, Fran i Tomas siedzimy w Resto i śmiejemy się z tego co zrobiliśmy wczoraj. Lepiej nie pytać. Umówiliśmy się, że jutro o 8 spotkamy się wszyscy w Resto. Rozpoczęcie zaczyna się o 10, więc będziemy mieli jeszcze czas na pogadanie i takie tam. Leon oczywiście uparł się, że przyjdzie po mnie. No wracając, gadaliśmy tak jeszcze, aż do 22 i postanowiliśmy się rozejść, bo jutro ważny dzień. Jestem tak zmęczona, że nie zdążę nawet nic napisać w pamiętniku. Przebrałam się w piżamę i poszłam spać.
-------------------------------------------------------------------------------------
Jest rozdział 7 i jest trochę wcześniej. Kolejny w niedziele. Przypominam o komentarzach, bo jak ich nie będzie to zrobię szantaż. Buziaki Sasi <3



Nominacja x2

Hej. To znowu ja. Zostałam znowu nominowana do LBA. Cieszę się i dziękuje Mokito i jej blogowi.



Moje odpowiedzi:

1.Kto według ciebie najlepiej tańczy ze Studia 21?
No jak dla mnie to Leon, Maxi i Broadway.

2.Którą parę przyjaciół najbardziej lubisz?
Chyba Fran i Cami.

3.Twoja ulubiona piosenka z "Violetty" to...
Nuestro Camino.

4.Lubisz Naty?
Tak.

5.Wolisz Leona czy Tomasa?
Co za pytanie. Oczywiście, że Leosia <3

6. Jaki jest twój ulubiony film?
Nie mam ulubionego.


7. Jaki jest twój ulubiony serial?
Dużo tego. Ale myśle, że Violetta jest na pewno jednym z nich.

8. Najładniejszy chłopak ze Studia 21 to...
Leon

9. Najładniejsza dziewczyna ze Studia 21 to...
Zdecydowanie Francesca.

10. Ulubiona postać z "Violetty" to..
Fran i Naty

11. Najzabawniejsza osoba ze Studia 21 to...
Nwm, ale teraz jak dla mnie najzabawniejsza jest plama na czole Gregoria.

Blogi i pytania są te same co poprzednio  

------------------------------
Rozdział będzie dziś wieczorem, albo nawet później, bo chcę zrobić dłuższy na specjalne życzenie.









 

piątek, 12 lipca 2013

Liebster Blog

Hejka. Zostałam nominowana do Liebster Blog :) Bardzo się cieszę, ale jestem zaskoczona i zdziwiona - oczywiście pozytywnie. No, ale dziękuje Natce:* za nominację. A więc myślę, że każdy z was zna zasady, ale na wszelki wypadek podam je: Wyróżniony bloger musi odpowiedzieć na 11 pytań, które otrzymał od osoby nominującej. Następnie musi nominować 11 osób, poinformować ich o tym i zadać im 11 pytań. Nie wolno nominować osoby, która Cię nominowała.

Moje odpowiedzi:

1.Ulubiona postać z Violetty to?
Francesca z dziewczyn, z chłopaków to Leon i Maxi.

2. Jaka para z Violetty jest twoją ulubioną?
Leonetta i Naxi.

3.Ulubiony aktor to?
Tak właściwie to nie wiem. Lubię komediowych aktorów dlatego chyba Jim Carrey(nie wiem jak to się piszę XD)

4. Jak kolor jest twoim ulubionym?
Fioletowy.

5. Mieszkasz w bloku czy w domku jednorodzinnym?
Kiedyś mieszkałam w wieżowcu, potem w bloku, a teraz w domku jednorodzinnym.

6. Jaka piosenka z Violetty jest twoją ulubioną?
Z pierwszego sezonu - Junto A Ti, a z drugiego to Nuestro Camino, choć On Beat też lubię.

7. Czy podoba ci się mój blog? :)
Tak:-):-):-)

8.Jak ma na imię twoja mama i tato?
Mama nazywa się Ilona, a z tatą mam złe wspomnienia, więc nie obraź się, ale wolę nawet nie wypowiadać jego imienia.

9.  Masz jakieś zwierzaki? Jakie?
Mam papużkę. Nazywa się Henryka"Henia", a i tak wszyscy mówią jej Heniuchna. Dziwne.

10.Byłaś już kiedyś nominowana do LBA?
Nie. To jest pierwszy raz.

11.Trudne pytania? :D
Nie. Fajnie się na nie odpowiadało:**


Blogi które nominuję:
http://habla-si-puedes.blogspot.co.uk 
http://violetta-story.blogspot.co.uk/ 
 http://violetta-i-leon-forever.blogspot.co.uk/    
http://violetta-y-leon.blogspot.co.uk/ 
http://violettax.blogspot.co.uk 
http://leonetta-leon-violetta.blogspot.co.uk/ 
http://violetta-fanfiction.blogspot.co.uk/ 
http://zycievioletty.blogspot.co.uk 
http://violettas-life.blogspot.co.uk/ 
http://violettas-life.blogspot.co.uk/ 
http://historia-violetty-i-nie-tylko.blogspot.co.uk 


Moje pytania:

1.Według Ciebie najładniejsza dziewczyna z serialu to?
2.Piszesz pamiętnik?
3.Lubie Diego? Za co go lubisz/nie lubisz?
4.Ulubiony kolor?
5.Czytasz mojego bloga czy wiesz o nim dopiero od teraz?
6.Masz zwierzę? Jakie?
7.Czemu założyłaś bloga?
8.Czy twoi znajomi lub rodzina wiedzą, że prowadzisz bloga?
9.Jeśli wiedzą to jakie były ich reakcje, a jeśli nie to czemu im nie powiedziałaś?
10.Za co lubisz serial Violetta?
11.Czy jesteś dumna ze swojego bloga i osiągnięć dotyczących jego?


PS:Rozdział będzie jutro. Wiem, że miał być wczoraj. Przepraszam. Piszcie komcie na temat tego bloga i rozdziałów i głosujcie w ankietach> PROSZĘ!!!:-)
 

                                             









wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział 6:Śniadanie z przyjaciółkami

*W domu państwa Castillo*
 *Camilla*
Po wczorajszej nocce mam dość. Ojciec puścił mnie tylko dlatego, że obiecałam mu, że położymy się wcześnie spać. Jakby się dowiedział o której zasnęłyśmy to dałby mi szlaban na tydzień co najmniej - zero telewizji, kompa i spotkania z kumpelami. Ughh. Trzeba wstać. Która to już godzina.
-W pół do dwunastej!!! - krzyknęłam najgłośniej jak umiałam, tak żeby dziewczyny mnie usłyszały. Za 3 i pól godziny mam się spotkać z Brodueyem. Muszę zjeść śniadanie, wziąść prysznic, ubrać się, uczesać, no i jeszcze dojść do domu, a stąd jest to prawie pół godziny.
-Co się tak drzesz?! - krzyknęła zaspana jeszcze Fran - Przecież są wakacje. Gdzie ci się śpieszy?
-Na spot...do domu - zapomniałam, że nic im nie mówiłam o kłótni z Brodueyem - Do domu. Obiecałam rodzicom, że przed trzecią będę.    
-Tsa..Okey, niech ci będzie - odpowiedziała Fran.
-Ej, chwila. A gdzie Naty? - spytała Viola, wyraźnie zdziwiona jej nieobecnością.
-Nie wiem, ale przecież by nam powiedziała gdyby wychodziła - odpowiedziałam.
Zeszłyśmy na dół, by coś zjeść, gdy nagle z kuchni dobiegł nas piękny zapach gofrów, które uwielbiałyśmy, niestety żadna z nas nie umiała ich robić.
-Co tu tak pachnie? - zapytałam razem z Violą wchodząc do kuchni.
-Gofry - odpowiedziała Nata, która stała przy kuchennym blacie.
-Ty je zrobiłaś? - spytała Fran.
-Tak.
-Ale, że sama, bez niczyjej pomocy?
-Co się tak dziwicie. Kiedy moi rodzice wyjeżdżali w podróże służbowe, nikt mi nie robił śniadań, więc sama je sobie robiłam.
-Wow. Naucz mnie tego - powiedziała Viola. Nata tylko się uśmiechnęła.
-To co, jemy? - spytała.
-Jasne - odpowiedziałyśmy chórkiem i usiadłyśmy do stołu. Te gofry były pyszne.
Kiedy zjadłyśmy była już 12,30. Dużo zeszło, ale trzeba było jeszcze posprzątać. Ja zamiast kąpać się u Violi ubrałam wczorajsze ciuchy i szybko wyszłam z jej domu. Chciałam się ładnie ubrać, a gdybym tak wyszła do dziewczyn, znowu zaczęły by się pytania. Po 20 minutach byłam już w domu. Wzięłam prysznic, uczesałam się, umalowałam i ubrałam w to:
O 14,30 wolnym krokiem szłam do parku. Po 30 minutach doszłam na miejsce. Na ławce siedział już mój przyjaciel.

------------------------------

Hej. Pisze na szybko. Jutro lub w środę będzie kolejny, ale teraz nie mam czasu. Zapraszam do głosowania w ankietach. A i piszcie komcieeee!!!!:-)

1000 wejść

Hejka kochani:** Dziękuje wam bardzo. Mam już 1000 wejść!!  Hurra! A więc z tej okazji, bo to dla mnie okazja - przejrzymy statystyki:

Kraj w którym najwięcej osób czyta mego bloga to..:POLSKA

Najczęściej używana przeglądarka to..:FIREFOX

Najczęściej używany system..:WINDOWS

No i tak na koniec, chcę wam powiedzieć, że dzisiaj wieczorem będzie rozdział. Zatem do zobaczenia i zapraszam do głosowania w ankietach.

                          *SASI*

czwartek, 4 lipca 2013

Rozdział 5:Była przyjaciółka

* Violetta*
Fran stała cała zapłakana w progu domu. Ale ta cała Miranda - kto to? Zapytam.
-Fran, powiedz, co się stało? - spytałam. Jeśli chcemy rozwiązać ten problem muszę wiedzieć kto to Miranda.
-Miranda, on,oni - rozpłakała się jeszcze mocniej.
-Ale kto to Miranda, jaki on, opowiedz - powiedziała Cami i weszła razem z Fran pod rękę do środka.
-No dobrze, to od początku. Z Mirandą kiedyś się się przyjaźniłyśmy.
-Kiedyś? - przerwała jej Cami.
-Tak. To wtedy kiedy byłam jeszcze we Włoszech i mieszkałam tam. Byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami, do czasu. Gdy miałyśmy 14 lat ja znalazłam sobie chłopaka, a ona dalej była sama. Mówiłam jej, że to nic i nasza przyjaźń nie jest i nigdy nie będzie zagrożona. Myślałam, że zrozumiała, ale chyba się myliłam. Pewnego dnia miałam umówioną randkę z Rodrigo. Mieliśmy się spotkać na molo. Gdy już tam doszłam zobaczyłam, że on całuje się z Mir. Później w szkole mnie oczerniała i inni się ze mnie nabijali. Dlatego przyjechałam tutaj. To miały być tylko wakacje, ale mama powiedziała, że mogę zostać na stałe. Od razu się zgodziłam. Wiedziałam, że Miranda zostaje we Włoszech, a ja nie chciałam już jej widzieć. Teraz wróciła i powiedziała mi, że zniszczy mi życie. Ona obwiniała mnie, że to ja miałam chłopaka, a ona nie. Ja mam tu wszystko Boję się, że zabierze mi wszystko co dla mnie cenne - przyjaciół - Włoszka skończyła swój monolog. Żal mi jej. Nie pozwolę, żeby jakaś byle dziewuszka zniszczyła przyjaźń jaka jest między nami. Zbyt wiele razem przeszłyśmy, żeby się poddać. Pomożemy jej.
-Nie martw się. Ona nie zniszczy tej przyjaźni. Jest zbyt silna - odparłam, a ona lekko się uśmiechnęła. Nie chciałam żeby teraz się tym martwiła.
-Może z nami zostaniesz. W końcu jest już kilka minut przed północą -zaproponowała Naty.
-Dzięki, ale nie mam przy sobie żadnej piżamy, ani komórki, a musiałabym powiadomić o tym Luce
-Oj Fran. Przecież zadzwonisz ode mnie. A piżamę Ci pożyczę - chciałabym żeby została.
-No dobrze, skoro chcecie. Mam nadzieję, że nie sprawię problemu.
-No coś ty!- wykrzyczałam - Chodź! Masz - dałam jej jakąś bluzkę i stare turkusowe dresy - To twój nocny strój.
-Dzięki  - przytuliła mnie i poszła się przebrać.
Resztę wieczoru przegadałyśmy, a poszłyśmy spać o 3,15.

-------------
Jak widzicie wszystko kręci się wokół Mirandy. Krótki,ale jak będę miała czas napiszę więcej. Nikt nie chciał wykreślanki, ale z tego co zauważyłam to ostatniego rozdziału prawie nikt nie czytał. Szkoda. Chcę żebyście pisali komcie, bo jak nie to nie będę wiedzieć czy ktoś to czyta. Jak się podobał to piszcie Kom, a jak nie to zastanowię się czy prowadzenie tego bloga ma sens. Także piszcie czy fajny czy nie. Buziaczki. Sasi

wtorek, 2 lipca 2013

Rozdział 4 Część 3:Piżama Party

*W domu Violi*
*Violetta*
Wyszłam z łazienki już przebrana i usiadłam na łóżku, koło dziewczyn. 
-To o czym gadamy? - spytałam dziewczyny, gdy wróciłam.
-Wiecie - zaczęła Naty - Chcę wam coś powiedzieć.
-O co chodzi? - spytała się Cami i położyła rękę na jej kolanie.
-No bo - znów niepewnie rozpoczęła Natalia - Chodzi o pewnego chłopaka.
-Uuuu - zaczęłyśmy piszczeć i skakać.
-No mów - pospieszałyśmy ją.
-Znamy się od dawna i teraz się przyjaźnimy. Ale ja chyba czuje coś więcej niż tylko przyjaźń.
-A kto to? Jak się nazywa? - spytała Cam.
-Znamy go? - dołożyłam jeszcze jedno pytanie do pozostałych dwóch.
-Właściwie to tak - odpowiedziała Naty, a my od razu szeroko się uśmiechnęłyśmy.
-No to mów. Kto to? - ponaglałam ją.
-No, to jest...Kurcze nie wydusze tego z siebie.
-No proszę, przecież nikomu nie powiemy - zapewniła ją Camilla.
-Nadal nie wiem czy powinnam komukolwiek mówić. Nawet jemu.
-Co jest? Nie ufasz nam? Przecież my byśmy ci powiedziały wszystko.
-No dobrze powiem wam.
*Broduay*
Przemyślałem już wszystko. W sprawie Camilli nie mam już wątpliwości co powinienem zrobić. Zawsze ją kochałem. Tylko nie wiem czy ona nadal mi ufa. Zaryzykuje. Spotkam się z nią i powiem jej wszystko. Zadzwonię do niej. Nie lepiej napisze SMS. W końcu jest już 22,37, ktoś u niej na pewno już śpi, a nie chce nikogo budzić.
*Naty*
No dobra. Chyba powinnam im powiedzieć. W końcu to moje przyjaciółki, no i zresztą z nim też się kumplują. Dobra powiem im, na pewno zrozumieją.
-Zakochałam się w Maxim - powiedziałam, a raczej ledwo co wydusiłam z siebie. Dziewczyny, aż otworzyły buzie.
-Serio?! - krzyknęła Cami
-No tak - powiedziałam cicho i niepewnie.
-To cudownie - rzuciła się na mnie by mnie uściskać.
-O Bosz to super - powiedziała Violetta i również mnie przytuliła.
-Tylko błagam nic mu nie mówcie.
-Ale...
-Żadne ale, bo jeśli on do mnie nie czuje tego samego to koniec z naszą przyjaźnią.
-No dobrze - odparła Viola - Ja nie pisnę słówka - powiedziała, aja się uśmiechnęłam. Później spojrzałam na Cami z miną zbitego psiaka.
-Okey, okey. Twój sekret jest u mnie bezpieczny - przytuliłam mocno dziewczynę - Ale prędzej czy później będziesz musiała mu o tym powiedzieć.
-Wiem - powiedziałam cichutko i położyłam się na łóżku.
*Camilla*
Naty po chwili wstała z łózka i usiadła przed nami. Gadałyśmy trochę, gdy nagle dostałam SMS. Od...Broduaya. Nie no, nie wierze. Ciekawe o co chodzi. "Spotkajmy się jutro w parku o 15. Wszystko przemyślałem. Jeśli nadal mnie kochasz, to staw się tam. Na zawsze twój B." Przyznam trochę mnie zdziwił ten SMS, ale postanowiłam tam przyjść. Odpisałam mu: "Cieszę się, że wszystko przemyślałeś. Mam nadzieję, że słusznie. Będę tam. Zawsze Cię kochająca Cam."  Uśmiechnęłam się do telefonu i wróciłam do rozmowy z dziewczynami.
-Cami, kto pisał? - spytała Viola.
-A nikt taki - skłamałam
-Przecież widać. Uśmiechnięta jesteś jakaś. No już gadaj - powiedziała Naty.
-Broduay - krótko i na temat. Więcej nie muszą wiedzieć.
-Ahaa. I tylko tyle? - dla pewności spytały.
-Tak - jeśli wszystko się naprawi to nie będzie czego wyjaśniać. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Dziewczyny popatrzały na siebie, a później na zegarek. 23,29. Kogo o tej godzinie przywiało? Poszłyśmy zobaczyć kto to. Viola otwarła, a w dzwiach stała zapłakana Francesca. Wszystkie się przeraziłyśmy.
-Wejdź. Co się stało?
-Miranda - powiedziała. Kto to jest? Po głowie wciąż chodziło mi to pytanie.
           --------------------------------------------------------------------------------------------

No i jest. Znów tak późno, ale miałam problemy z bratem i jego małą "zemstą", No ale nic rozdział jest, a jutro będzie kolejny czyli 5. Ach przeleciało.  Postaram się dodawać rozdziały częściej i wcześniej. Jutro podobno ma być NAXI, ale wątpię, bo to za szybko. A szkoda bo jak do końca tygodnia nie wyznają sobie uczuć to trzeba będzie czekać miesiąc (powtórki) aż to zrobią.
A, zapomniałabym. Skoro dziś Naty powiedziała Fran,że czuje coś do Maxiego, a jutro będą prawie się całowali (SZKODA, ŻE NIE) to chciałam zrobić wykreślankę właśnie z Naxi. Dodałabym ją jutro, pod rozdziałem. Zastanówcie się i napiszcie w komentarzach. Ale czekam do 18 na odpowiedzi, bo wtedy dodaje rozdział.
Miłego czytania...Ciau Sasi:P

Nasze kochane Naxi:)


Rozdział 4 Część 2:Wspomnienia

*W domu rodziny Castillo*
*Violetta*
Dziewczyny już przyszły i teraz siedzimy na łóżku w moim pokoju.
-No...to co robimy? - spytała Cami.Sama sobie też zadałam to pytanie.
-Przecież to nocowanie - powiedziała Natalia - No to może przebierzmy się najpierw w piżamy.
-Genialne  - krzyknęła Camilla, wzięła swoją piżamę i szybko wbiegła  do łazienki. Po 10 minutach wyszła.
-Co tak długo? - spytałyśmy my się jej gdy wyszła.
-To tylko 10 minut, a przed nami cała noc.
-Och...no dobra teraz Naty, potem ja.
-Okey - odparła Naty i udała się do łazienki. Pospieszyła się, bo wyszła już po 3 minutach.
 -Szybko. No ta ja idę - już miałam wchodzić -A, i żadnych rozmów beze mnie - i zniknęłam w toalecie by się ubrać.
*Angie*
Siedziałam w domu i czytałam moją ulubioną książkę. Myślałam o Germanie. Tak o tym Germanie. O mężu mojej zmarłej siostry i ojcem siostrzenicy którą kochałam nad życie. Może i do niego coś czuje. Po odejściu Jade zmienił się.  Przestał by tak nadopiekuńczy, pozwolił by Viola chodziła do Studio a nawet wspierał ją w dążeniach do celów i pomagał jej spełniać marzenia. Akceptuje jej związek z Leonem, a to dobrze bo widać jak maluchy się kochają. No nic. Już 22,15, a ja tu rozmyślam o moim szwagrze. Muszę jeszcze posprzątać w kuchni, bo zrobiłam niezły bajzel próbując zrobić ciasto. Odłożyłam książkę i zabrałam się za porządek.


           ----------------------------------------------------------- 

 Siemka:) Sorka, że dopiero teraz i taki krótki, ale już wyjaśniam czemu. W niedzielę moja mama dostała prace i tak się ucieszyłam, że w miejscu usiedzieć nie mogłam. No a dziś po południu nie miałam praktycznie dostępu do kompa, ale weszłam wieczorem z nudów na bloga i zobaczyłam 3 komentarze. Niby nic, ale dla mnie to dużo. Tak więc dziękuje. No i tak się podjarałam, że postanowiłam napisać cokolwiek. No i co tam wyszło, ale już mówię, że jutro będzie część 3, W środę podobno będzie już NAXI, a, że lubię te parę to pojawi się rozdział 5. Jutro mam zamiar iść na zakupy, ale postaram się wyrobić i napisać więc będzie na pewno. Może nawet dodam go rano, bo rano farbuję włosy i będą nudy.
Dobra ja się tu rozpisuje i was zanudzam. No więc jeszcze raz dzięki za komentarze i mam nadzieję, że będzie ich więcej<3 I zdjątko z Angie żeby pusto nie było.




     ŁADNA jest, trzeba przyznać<333