czwartek, 29 sierpnia 2013

Późniejsza publikacja

Witam!
Nie przedłużając:
Mam problem z komputerem. Strasznie się przegrzewa i co godzinę, czasem pół, muszę go wyłączać.
Więc One Shot i kolejny rozdział nie pojawi się we wcześniejszym terminie. Rozdział w niedzielę, a One Shot... Nie wiem.
Wybaczcie:(
Sasi

środa, 28 sierpnia 2013

Sprawa Naxi

Witam:)
No więc, ostatnio niektórzy z was pytają się mnie kiedy będzie NAXI.
Od razu mówię:
Naxi pojawi się za niedługo, ale musicie poczekać.
To będzie bardziej skomplikowane niż mylicie.
Na niektórych blogach jest tak; Kocham cię, ja cię też, przytulają się i są razem.
Bez sensu i nudno.
Ja zrobię troszkę inaczej.
Za kilka rozdziałów zacznie się coś dziać, ale poczekacie dłużej zanim będzie ta para.
Sorka, ale ten blog nie jest o Naxi, tylko o wszystkich, więc daje tu każdego po trochu.
Na razie staram się to wszystko sprostować, nie możecie ode mnie niczego więcej wymagać.
Możecie jedynie czekać.
Teraz nie mam do tego głowy, przygotowuje na piątek One Shot, a to będzie dość długie, chcę się postarać.
Buziaki:***
Wasza Sasi :-)
<3333333333333333333


Rozdział 20:Nowa koleżanka

*Francesca*
-Dasz rade - mówiłam w myślach. Tak bardzo chciałam się obudzić. Zebrałam w sobie wszystkie siły, i otworzyłam oczy. Wiedziałam, że Violetty nie ma w pomieszczeniu, po poszła do ubikacji. W sali nie było nikogo, oprócz jakiejś dziewczyny, która leżała obok. Była gdzieś w moim wieku.
-Dzień dobry - powiedziałam, próbując zagaić rozmowę.
-Dzień dobry - powiedziałam z uśmiechem dziewczyna.
-Jestem Francesca, a pani? - spytałam.
-Marcela - powiedziała - Miło mi cię poznać.
-Mi również. Powiedz, jak się tu znalazłaś? - spytałam najmilej jak potrafiłam - Nie chce być nachalna, ja po prostu...
-Spokojnie, nie jesteś. Tak właściwie, to nic. Ostatnio jestem po prostu wykończona, nie sypiam po nocach, problemy w szkole, i takie tam. A ty?
-Długo by opowiadać - rzekłam, tak jakby próbując uniknąć tematu, choć tak na prawdę chciałam z kimś o tym pogadać.
-Mam czas.
-No dobrze. Więc kilka dni temu byłam na basenie, i potknęłam się, przez co złamałam rękę. Razem z przyjaciółkami wsiadłyśmy do złego autobusu i dojechałyśmy na śliczną polankę - powiedziałam po czym zerknęłam na towarzyszkę, zobaczyć czy się nie nudzi. Ona natomiast słuchała mnie w pełnym skupieniu - No więc byłyśmy na tej polance, i nawet nie zauważyłyśmy, jak Violetta, moja przyjaciółka, się oddaliła. Było wtedy ciemno, a Viola nie oddala się od nas i nie chodzi nigdzie sama jak jest ciemno. Razem z resztą dziewczyn szukałyśmy jej, aż w końcu ją znalazłam z jakimś facetem, którego, ani ja, ani ona nie znałyśmy. Szybko go spłoszyłam i wróciłyśmy do domów. Myślałam, że to koniec kłopotów, ale chyba się przeliczyłam. Następnego dnia cały dzień musiałam pracować ze złamaną ręką. Mojego brata nawet to nie ruszyło. Żebyś nie pytała, mój brat prowadzi restauracje i ja w niej pracuje. Wracając... Do baru przyszła Violetta, opowiedziała mi o całej sytuacji, o której wcześniej nic nie wiedziałam i się pokłóciłyśmy. Ja twierdziłam, że wyolbrzymia wszystko, a ona, że ja jej nie wierzę. Ona wybiegła z baru, ja za nią. Znalazłam ją przy drzewie, a za nią był jakiś mężczyzna i trzymał nóż. Podbiegłam do niej - chciałam ją chronić, no i on mi przyłożył z pięści w twarz. To tyle. Mówiłam, że długie.
-Oj, długie. Ale za to ciekawe. Przykro mi.
-Jest okey. Kiedy wychodzisz ze szpitala? - spytałam. Ona już otwierała usta, by coś powiedzieć, ale do sali weszła Violetta i rzuciła mi się na szyje.
-Fran! - krzyknęła - Fran, nareszcie się obudziłaś, tak się bałam. Przepraszam cię za wszystko, ja nie chciałam, gdybym mogła coś zrobić...
-Violu, spokojnie. Ochłoń trochę. Poczekaj, przedstawię ci kogoś. To jest Marcela - wskazałam na blondynkę - Pogadałyśmy sobie trochę, gdy ciebie nie było.
-Aha... To rozmawiajcie dalej, nie będę przeszkadzać - powiedziała i zaczęła iść w stronę wyjścia.

-Nie, oczywiście, że nie. Im więcej nas, tym lepiej.
-No, dobrze - rzekła Viola i zaczęła szukać czegoś w torebce.
-Czego szukasz? - spytała ciekawska ja.
-Telefonu, muszę wszystkim napisać, że się obudziłaś. Wcześniej kazałam im iść do domów.
-Aha, okey. To siadaj.
-Dobra, tylko chwila - powiedziała i wyciągnęła kilka rzeczy z dużej torebki - Tu masz wodę, i kupiłam też kilka owoców, także możecie zajadać - powiedziała chichocząc.
-Dziękuje. Kochana jesteś - powiedziałam i przyluliłam przyjaciółkę. To niesamowite, że nie widziałam jej kilka godzin i już zdążyłam się stęsknić.
-Luca powiedział, że przyjdzie za godzinę z twoimi rzeczami. No wiesz, do przebrania.



-Super, ale ja do jutra muszę tu zostać - powiedziałam smutna. Siedzenie samej w szpitalu jest ostatnią rzeczą na jaką mam ochotę. No chyba, że będzie tu jeszcze Marcela.
-Marcela, kiedy ty wychodzisz? - spytałam, znowu.
-Jak dobrze pójdzie to dzisiaj - posmutniałam - Ale jeśli chcesz zostanę - spojrzałam na nią zdziwiona - Jestem tu już trzeci raz w tym miesiącu, wiem jak nudny potrafi być szpital.
-Naprawdę, zostaniesz? Jesteś super.
-Dzięki - odpowiedziała.
Przez następną godzinę, aż do przyjścia Luci rozmawiałyśmy. Później do Marceli przyszli jej rodzice, a ja rozmawiałam z Lucą.


**********
Hej:**
Jet późno, jest krótki - a czego się spodziewaliście?
Ciężko mi ostatnio idzie pisanie rozdziałów, a z One Shotem jest jeszcze gorzej, tym bardziej, że mam na to tylko 3 dni.
Dobra, nie przedłużam.
Kolejny w sobotę - może dłuższy.
Buziaki:* Sasi<333

 

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

LBA & VBA

Hej!
Zostałam nominowana do LBA przez Oliwia Sikorska i Julla Verdas
Niestety blog Julii, na którym zostałam nominowana został usunięty.
Pytania od Oliwii

1. Ile masz lat?
12, w grudniu 13:)
2. Jak masz na imię?
Wiktoria
3. Ulubiona postać z Violetty?
Męska;Maxi i Fede, Żeńska;Naty i Francesca
4. Tomas czy Leon, a może Diego lub Federico?
Federico jest na pierwszym miejscu<3333
5. Lubisz Big Time Rush?
Tak
6. Ulubiona potrawa?
Nie potrafię określić, ale lubię frytki:-)
7. Jakiego aktora i aktorkę chciałbyś poznać?
Na pewno wszystkich z Violetty + Selene Gomez
8. Ulubiony zespół?
Nie mam. Lubię Evanescence
9.Naxi czy Caxi?
NAXI<333
10. Ulubiony kolor? 
Czarny i fioletowy
11. Ulubiona piosenka?
"Swag it out" Zendai 

Moje pytania:
1.Piszesz pamiętnik?
2.Lato czy zima?
3.Ulubiony aktor z "V"?
4.Do którego z bohaterów z "V" masz podobny charakter?
5.Jaki masz styl ubierania się?
6.Czy lubisz znajdować nowe blogi, czy wolisz trzymać się tych starych?
7.Masz jakieś zwierzę?
8.Kakao czy herbata?
9.Ulubiony wykonawca (oprócz tych z Violetty)?
10.Czy jesteś zadowolona ze swojego bloga, czy uważasz, że czegoś mu brak?

Moje nominacje:
1.http://violetta-moje-historie.blogspot.co.uk
2.http://tylko-leon-i-violetta.blogspot.co.uk
3.http://violetta-y-leon.blogspot.co.uk/
4.http://federico-y-lena.blogspot.co.uk
5.http://violetta-and-her-world.blogspot.co.uk/
6.http://violetta-i-leon-forever.blogspot.co.uk/
7.http://vilu-y-leon.blogspot.co.uk/
8.http://leonettaynaxi.blogspot.co.uk/
9.http://violettas-life.blogspot.co.uk/
10.http://violettax.blogspot.co.uk/ 

Dalej...
Zostałam nominowana do Versalite Blog Award przez Pycia;^
Nominowany powinien:
-podziękować nominującemu blogowi
-pokazać na swoim blogu nagrodę
-ujawnić 7 faktów o sobie
-nominować 10 blogów
-poinformować o tym fakcie autora
Więc...
Bardzo dziękuje Pyci;^ za nominacje. Jej blog http://tomas-y-viola.blogspot.co.uk 
  
 7 faktów o mnie;
1. Jestem najmłodsza z rodzeństwa, oprócz tego mam siostrę i dwóch braci.
2. 2 miesiące temu przeprowadziłam się za granicę.
3. Noszę okulary.
4. Dostaje dobre oceny, a nigdy się nie uczę.
5. Kocham grać w siatkówkę.
6. Uwielbiam kłócić się z braćmi.
7. Muzyka to moje życie.     


     
       
 

1. http://naxi-my-story.blogspot.co.uk/
2.http://facundoyamigos.blogspot.co.uk/
3.http://violetta-naxi-mojawersja.blogspot.co.uk/
4.http://opowiadania-maxi.blogspot.co.uk/
5.http://maxi-nati.blogspot.co.uk/

Tylko 5 blogów, bo tylko tyle według mnie na to zasługuje.

Apropo rozdziału. Pojawi się on być może jutro, lub w środe. 
Zakładka bohaterowie będzie uaktualniona, za jakiś tydzień, bo w jednej sekundzie cała mi się usunęła, a nie mam za bardzo czasu żeby non stop ją pisać.
Gdybym mogła pewnie byłaby gotowa już jutro.
Buziaki;) I do zobaczenia we środę.


  

niedziela, 25 sierpnia 2013

One Shoty

Hej:***
Od bodajże piątku pojawi się tu One Shot.
Cały pomysł mam już w głowie, i teraz tylko przelać to na bloga.
To tak, pierwszą para to będzie Leonetta, z domieszką Leonary.
W zakładce One Shoty, będą pojawiały się daty One Shotów i ich główni bohaterowie.
Serdecznie zapraszam!
Sasi:*


sobota, 24 sierpnia 2013

Rozdział 19:Dasz radę

*Violetta*
Nie mogę przestać płakać. Siedzę z Leonem i Camillą w aucie i jadę do szpitala. Francesca trafiła tam chwilę temu, przez tego kolesia. Straciła przytomność, a ja sądze, że to moja wina.
-Uspokój się. To nie twoja wina, ona chciała cię tylko bronić - powiedział mój chłopak, gdy ja zapłakana, siedziałam przed szpitalną salą. Z nami byli również wszyscy przyjaciele.
-Właśnie, nie możesz się obwiniać. To nie ty ją uderzyłaś - pocieszała mnie Camilla. Wszyscy przejmują się mną, a powinni Francescą, to w końcu ona leży nieprzytomna na sali operacyjnej.
-Wiem, wiem, to nie moja wina. Mogłam chociaż tak na nią nie krzyczeć, a ona mnie i tak obroniła. Gdyby nie ona, teraz ja bym tam leżała - powiedziałam, a z moich oczu zaczęły wypływać łzy. Nagle z sali operacyjnej wyszedł lekarz, i zaczął iść w stronę recepcji, ale go zatrzymałam.
-Panie doktorze, co z nią? - spytałam. On spojrzał na mnie zdziwiony.
-My do Francesci, Francesci Resto. Co się z nią dzieje? - wyjaśnił Maxi.
-Panna Resto miała operacje. Ma rozcięty łuk brwiowy, i lekki wstrząs mózgu, przez co może odczuwać silne bóle głowy. Dodatkowo przed wypadkiem miała złamaną rękę, a, że upadła właśnie na nią, również ona będzie bardzo boleć. Aktualnie jest w śpiączce, i nie wiadomo kiedy się wybudzi, jednak potrwa to krótko, ponieważ cios nie był zadany żadną rzeczą tylko pięścią. Był jednak bardzo silny, a organizm nastolatki jest bardzo wyczerpany.
-Dziękuje. Możemy si z nią widzieć? - spytałam.
-Tak, ale maksymalnie dwie osoby w sali.
-Dobrze - powiedziałam.
-Kto idzie? - spytałam.
-Myślę, że ty powinnaś - stwierdził Leon, a ja mu przytaknęłam i powoli weszłam do sali.
-Francesca - wyszeptałam, uraniając łzę. Teraz moja przyjaciółka wyglądała tak niewinnie, bezbronnie, tak słabo, i była bardzo blada. Gdzie się podziała ta wesoła Fran?, zapytałam samą siebie.
-Fran, przepraszam, naprawdę nie chciałam, nie chciałam żebyś tu wylądowała. Nie chciałam na ciebie krzyczeć, i gdyby nie ja...t-ty byś tu nie leżała - rzekłam i na dobre się rozpłakałam. Nagle do sali wszedł Leon, i widząc mnie w takim stanie mocno mnie przytulił.

*Francesca*
Słyszę wszystko, czuję wszystko, ale za cholerę nie mogę otworzyć oczu. Słyszę ja Viola się obwinia, a ja tak bardzo chcę ją przytulić i powiedzieć, że nic się nie stało. Lecz nie mogę. Nie mogę wykonać nawet najmniejszego ruchu.
-Dasz radę Fran. Obudź się, potrzebuje cie - słyszałam ja mówiła płaczliwym głosem Violetta.
Ale ja nie mogłam... A tak bardzo bym chciała.

_________________________
Witam!
Wiem, z tym szpitalem to przesada i dramatyzm, ale Francesca wcześniej pokłóciła się z Violettą, ma złamaną rękę, i w dodatku jest przemęczona, więc jej organizm jest bardzo wycieńczony, i dlatego taka reakca.
Nie rospisuje się tu, a rozdział taki krótki, bo chciałam coś wstawić tak na szybko.
 Na razie to tyle
W tym tygodniu nie będzie kolejnego, a w przyszłym, to może we wtorek.
Ale wiecie, ja mam jeszcze drugiego bloga, więc robota razy 2.
Buziaki:***












piątek, 23 sierpnia 2013

Niestety to już koniec

Jak w tytule. To koniec.
O co chodzi?
Oczywiście o serial Violetta!
30 sierpnia, będziecie mogli zobaczyć finałowy odcinek serialu "Violetta"
To jest tylko taka króciutka notka, z okazji zakończenia sezonu. Z tego co się dowiedziałam, drugi sezon Violetty rozpocznie się 21 października. Szybko, prawda?
Ja bardzo się cieszę.
Teraz apropo ankiety. Jest remis!
Szczerze mówiąc wole Pablangie, lub Pangie - jak niektórzy mówią.
Teraz dla porównania, parę gifów i obrazków.

 





 A wy?
Kogo wybieracie?
                       
Sasi
Buziaki

środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział 18:Strach jest silniejszy

*Violetta*
Kiedy skończyliśmy śpiewać dostaliśmy duże oklaski. Występ się podobał, ale gdyby tylko inni mogli poczuć to co my czuliśmy, gdy razem śpiewaliśmy. Tak jest za każdym razem. Ukłoniliśmy się, jak po jakimś występie w teatrze i wyszliśmy z baru. Po drugiej stronie drzwi dalej można było usłyszeć wrzawę oklasków.
-To co teraz? - spytał Leon. Zapomniałam mu powiedzieć o tej sytuacji na polanie, a gdy jeszcze ten facet pojawił się pod moim oknem...Zaczynam się bać.
-Nic. Jestem wykończona - odpowiedziałam - Chyba pójdę do domu.
-Ty wykończona? To mnie Gregorio dał mega wycisk - zaśmiałam się - Chodź, odprowadzę cię - powiedział, po czym złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w drogę. Pod moim domem, zaczęłam żałować, że już się rozstajemy.
-No to cześć.
-Cześć.
-Ej a buziak? - upomniał się. Ja tylko cicho zachichotałam, ale dałam mu buziaka w policzek, po czym go przytuliłam.
-Do jutra.
-Do jutra - i posłałam mu buziaka. Weszłam do domu. Tym razem nie poszłam od razu na górę, tylko zajrzałam do kuchni. Jednak nikogo w niej nie było. Następnie udałam się do salonu. Tam też pusto. Podeszłam do pianina i zaczęłam grać, przyśpiewując.



Hay sueños de colores
No hay mejores, ni peores
Solo amor, amor, amor y mil canciones
Oh

Ya no hay razas, ni razones
No hay mejores, ni peores
Solo amor, amor, amor y mil opciones
De ser mejor…
Grę przerwał mi dźwięk SMS-a. Pomyślałam, że to Leon.

Ślicznie, naprawdę pięknie grasz. No i śpiewasz.

Uśmiechnęłam się sama do siebie. Jednak moja radość nie trwała długo. Gdy już odkładałam telefon spojrzałam na numer, który mi go wysłał. Zastrzeżony. Czyli nieznany.
Więc to nie był żaden z moich przyjaciół. O cholera! Już wiem kto to!
Szybko zwinęłam nuty i chciałam zadzwonić po Leona, ale przyszła Olga. Szybko pobiegłam do kuchni i przytuliłam gosposie z całych sił. Wzięłam jabłko i pobiegłam na górę. Wysłałam SMS Leonowi:
Leon, czy możemy się spotkać? W parku za 15 minut. V.

Szybko odpisał:

Będę na pewno. Buziaki. L.

Ze strachu cała drżałam, ale wolałam wyjść i spotkać się z Leonem, niż żeby ten zboczeniec, czy jak go nazwać, kręcił się koło mojego domu, gdy w nim jestem. Trochę bałam się również o Olgite. W końcu zostaje sama w domu, ale jestem prawie pewna, że nic się jej nie stanie. Czekałam do ostatniej chwili, ale w końcu musiałam wyjść. Bardzo się ucieszyłam, gdy zobaczyłam Ramallo, który wchodził do domu i rozmawiał przez telefon. Teraz mogłam już spokojnie wyjść. Po krótkim czasie dotarłam na umówione miejsce, gdzie czekał już Leon.
-Cześć - powiedziałam dając mu buziaka w policzek.
-Hej. Czy coś się stało? - spytał.
-Nie, nie, ale chciałam trochę pobyć z tobą - powiedziałam słodko.
-Widzieliśmy się pół godziny temu.
-Ach, tak? Czyli nie chcesz się ze mną widzieć? - powiedziałam udając obrażoną - No to nie - dodałam i zaczęłam odchodzić. Usłyszałam jak wstaje z ławki i idzie do mnie.
-Violetta, no zaczekaj! - krzyczał. Uśmiechnęłam się. Wiedziałam, że to zadziała.
-Violuś, no nie bądź taka - powiedział, gdy wreszcie mnie dogonił. Chwycił mnie w talii i chciał pocałować.
-O, nie tak szybko mój drogi - powiedziałam i odsunęłam się od niego - Odkupujesz winy.
I ruszyłam w stronę Resto. Tam pewnie będzie Fran, ale będą też inni ludzie, więc mam pewność, że nic mi się nie stanie.
*W Resto-Francesca*
 
-Francesca, zanieś koktajle do stolika numer 2 - rozkazał Luca. Ja to nawet jak mam złamaną rękę to mam obowiązki.
-Dobra - krzyknęłam, i mozolnie ruszyłam w stronę baru po soki.
-Proszę to wasze soki. Podać jeszcze coś? - spytałam, gdy doszłam do stolika. Odpowiedź była krótka:Nie. Odeszłam od stolika i weszłam na scenę. Zaczęłam śpiewać Junto a ti. Gdy zaczęłam śpiewać do baru weszła Violettta. Skinieniem głowy pokazałam jej, żeby podeszła. Viola weszła na scenę i razem ze mną zaczęła śpiewać.
Świetnie się bawiłyśmy. Później zeskoczyłyśmy ze sceny.
-Violu? A pamiętasz tą sytuacje na polanie. Mówiłaś, że powiesz nam co się stało.
-No dobrze. Ale dziewczyny o niczym nie wiedzą, nie? - kiwnęłam głową - No to powiem tylko tobie.
-To mów - powiedziałam, po czym usiadłyśmy przy stoliku.
Violetta opowiedziała mi całą historię, o tym co zdarzyło się na polanie.
-Oj Violetta, nie przejmuj się. To tylko jakiś czub.  Po co się boisz, przecież go tu nie ma.
-Nie wierzysz mi? Ja na prawdę się boje.
-Nie no, wierzę. Ale sądzę, że twój strach to wymysł.
-To żaden wymysł! Ja się boje. Spotkałam go znowu pod oknem, a później dostałam od niego SMS. Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami.
-Violetta. Co ty gadasz? Przecież jesteśmy - złapałam ją za dłonie, ale ona je odsunęła.
-Jakbyś nią była to byś mnie wspierała - zmierzała ku wyjściu, ale odwróciła się jeszcze i dodała - Mam nadzieję, że mi uwierzysz, zanim stanie się coś złego.
Szybko wybiegła z baru, a ja pobiegłam za nią. Zobaczyłam ją przy drzewie w parku. Jest jednak coś co mnie niepokoi. Za nią stoi mężczyzna, a w ręku ma nóż. Szybko podbiegłam do niej i stanęłam przed chłopakiem. Niestety, uderzył mnie pięścią w twarz. Później była tylko ciemność...
**********************
Witam!
Wiem, że miałam dodać wczoraj, ale kazali mi wyłączyć komputer, zanim zdążyłam go dodać.
Musicie się cieszyć tym co jest. Niestety:)
Ten rozdział dedykuję Ciasteczko :pp
No to tyle. A, jakby co to dodałam aska, i moje gg. Śmiało możecie pytać o co chcecie. Tak samo z pisaniem.
Gorzej będzie z GG, bo nie zawsze na nim będę.
Z góry przepraszam za dziwne zachowanie Violetty. To później się wyjaśni.
No teraz to już wszystko.
Buziaki<333
 

piątek, 16 sierpnia 2013

Rozdział 17:Wszystko wyjaśnione

*Violetta*
Gdy znaleźliśmy się w lokalu, usiedliśmy przy wolnym stoliku. Nie zamawialiśmy nic, bo nie chciałam tracić czasu, a te rozmowę chciałam już mieć za sobą. Usiadłam wygodnie na krześle.
-Leon... - zaczęłam, ale nie spodziewałam się, że tak trudno mi przyjdzie ta rozmowa - Posłuchaj mnie teraz uważnie. To co ci powiem, niekoniecznie cię uszczęśliwi. Nie sądzę, żeby ci się to spodobało. To nie jest aż takie straszne, przynajmniej nie powinno być dla ciebie. Ja bardzo to przeżywam. Nawet nie wiem czemu, to wszystko przyszło tak nagle, i równie szybko mogłoby odejść. Niestety to dalej siedzi w mojej głowie. To pytanie, które teraz ci zadam, ono nie dotyczy bezpośrednio ciebie. Ja po prostu muszę to wiedzieć. Leon czy ty... - nie dokończyłam, bo przyszedł Luca. No tak. Tylko ja mogę mieć takiego pecha.
-Cześć. Podać coś? - spytał.
-Tak. Niech będzie jeden malinowy i...i? - nie wiedziałam co Leon chcę. A i tak zamówiłam ten koktajl dla świętego spokoju.
-Dwa malinowe proszę - powiedział Leon i uśmiechnął się do Luci, który już odchodził w stronę baru.
-No, to teraz mamy spokój. O czym mówiłaś. Coś o tym, czy ja... - zaczął, bo wydawało się, że zapomniałam, o czym chciałam powiedzieć.
-Ach...No tak. Może zapomnijmy. To nieważne - powiedziałam zmieszana. Chyba jednak mu nie powiem.
-Nie, no. Jak już zaczęłaś to mów dalej. Wydaje mi się może, ale to chyba coś ważnego - powiedział.
-No dobrze. Czy ty mnie kochasz? - spytałam całkiem poważnie.


 










-Oczywiście, co to za pytanie. Przecież to chyba oczywiste, gdybym cie nie kochał, nie byłbym z tobą - powiedział roześmiany.
-Leon - spoważniałam, a on aż się przestraszył - Czy ty mnie kochasz?
-No tak, przecież już ci mówiłem, że... - nie dokończył, bo mu przerwałam.
-Na poważnie, czy mnie kochasz, czy jestem zemstą na Tomasie? - spytałam - Wiem, że teraz jesteście przyjaciółmi, ale wiem też, że podrywałeś mnie, żeby mu zrobić na złość. Więc teraz się pytam. Czy jesteś ze mną bo nie chcesz mnie ranić, czy dlatego, że mnie kochasz. No odpowiedz!
-Violetta. Przecież cię kocham. Nie mógłbym cię zranić, i wiem, że nie powinienem mścić się na Tomasie podrywając ciebie, ale...
-Leon, tutaj nie ma ale. Już i tak sam fakt, że na początku tylko się mną bawiłeś jest wręcz upokarzający. I strasznie boli. Teraz mam pewność. Kochasz mnie naprawdę. Nie chcę, żebyś myślał, że ci nie wierzę, albo, że nie mam pewności, co do naszego związku. Po prostu chcę być pewna. Nie chcę kolejny raz płakać przez chłopaka, rozumiesz?
-Tak, doskonale cę rozumiem. ale nie możesz już zwątpić w to, że cię kocham, dobrze?
-Oczywiście - powiedziałam i uśmiechnęłam się. Nareszcie wszystko wyjaśnione.

-Proszę, to wasze soki - powiedział Luca i wręczył nam napoje - Jeszcze coś?
-Nie, już nic - odpowiedział Leon za nas oboje.
-Super. Mam prośbę. Moglibyście coś zaśpiewać - spytał. Spojrzałam na Leona. On tylko się uśmiechnął.
-Jasne - powiedzieliśmy równocześnie. Luca poszedł i zaczął nas zapowiadać. Ostatnio RestoBand zmienił się raczej w klub karaoke. My natomiast nie wiedzieliśmy co zaśpiewać.
-Nuestro Camino? - spytał Leon.
-Nuestro Camino - potwierdziłam.  Następnie weszliśmy na scenę i zaczęliśmy śpiewać.

Kiedy Leon zaczął śpiewać obrócił się do mnie. Spojrzał mi prosto w oczy, uśmiechnął się, i wtedy zdawało mi się, że śpiewa dla mnie. Nie, to mi się nie zdaje, to prawda. Czułam motylki w brzuchu. Każda z nim spędzona chwila, wywołuje uśmiech na mojej twarzy, a kiedy dla mnie śpiewa to liczy się tylko on. wszystkie światła padają na nas, a my błyszczymy w ich blasku. Tak mi się wydaje. On jest dla mnie, a ja dla niego. To chyba o to w tym chodzi.
*Leon*
Kiedy śpiewaliśmy z Violettą Nuestro Camino poczułem się jakbym latał. Ona była moim aniołem, i razem ze mną wznosiła się w przestworza. Komuś może wydawać się to dziwne, ale taka jest prawda. Przez cała piosenkę patrzyliśmy sobie w oczy. Podczas naszej rozmowy widziałem w nich strach i niepewność. Teraz dostrzegałem w nich radość. Ja byłem dumny. Tak, byłem dumny, z tego, że mam taką dziewczyną. To ona jest skarbem, moim skarbem. Trochę mnie zdziwiło jej poprzednie pytanie, ale doskonale ją rozumiałem. Teraz żałuję, że tak postąpiłem. Gdybym mógł cofnąć czas...
 ___________________
 
Siema:-)
Jest dzisiaj, są obrazki, jest gif, i nie jest, aż tak krótki, jak poprzedni.
A nawet jeśli jest, to przepraszam, ale chciałam dodać kolejny natychmiastowo.
Żeby nadrobić moją nieobecność. Kolejny będzie niestety dopiero za tydzień. No chyba, że uda mi się, to dam jeszcze w tym tygodniu.
Przepraszam jeszcze raz.
No więc, zostałam nominowana do LBA i Versalite...coś tam blog, bla, bla, bla. Uzupełnię to jak tylko będę miała czas.
kornelia80 
Tobie dedykuję ten rozdział!
Pozdrawiam!
Do zobaczenia przy kolejnym + liczę na opinię.
Pisać co wam nie pasuję w tym rozdziale. Oprócz długości.
Paa:*


 

 


 




 

czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział 16:Samotność nie zawsze pomaga

*Leon*
Coś jest nie tak. Violetta nie zachowała by się tak, gdyby nic się nie stało. Coś jest na rzeczy. Ja, ja muszę do niej iść. Tylko czy ona chcę? Mówiła, że nie ma głowy do piosenki, ale ze mną też nie chciała się spotkać, pogadać. Martwię się. Zawsze rozmawialiśmy, przytulałem ją, ona wtulała się w mój tors i pocieszałem ją. Wszystko już było okey. Muszę do niej iść.
Jak postanowiłem, tak zrobiłem. Poszedłem do Violetty. Drzwi otworzyła mi Olga.

-Dzień dobry - powiedziałem z uśmiechem na twarzy.
-Dzień dobry - odpowiedziała. Dziwne, nie była tak miła i uśmiechnięta jak zwykle. Bardzo dziwne.
-Jest może Violetta? - spytałem z nadzieją w głosie.
-Yyy...Nie ma. Wy...wyszła gdzieś - powiedziała gosposia mocno się jąkając, i patrząc w podłogę.
-Aha. A gdzie jest? - nie dawałem za wygraną.
-Wyszła. Nie wiem. A ty? Powinieneś jej pilnować, to twoja dziewczyna. Jeśli jej się coś stanie, to przyrzekam, że... - nie dokończyła, bo pojawił się Ramallo.
-Dzień dobry - zwrócił się do mnie.
-Dzień dobry - odpowiedziałem.
-Olgo co tu się dzieje? O co chodzi? - spytał się kobiety.
-Nic, nic Ramallo. Leon przyszedł do Violetty, a ja mu próbuje wytłumaczyć, że wyszła i nie wiem gdzie jest.
-A nie wiesz?
-No jasne, że nie! O co ty mnie posądzasz Ramallo?! Jak Ci nie wstyd - powiedziała. Postanowiłem wycofać się. Nie miałem zamiaru słuchać ich kłótni. Udałem się do parku.



*Violetta*

Zeszłam do kuchni po sok, i usłyszałam jak Olga z kimś rozmawia. Lekko wyjrzałam zza ściany i zobaczyłam jak mówi coś do Leona. Później przyszedł Ramallo i zaczął się z nią kłócić, a Leon się wycofał. Pobiegłam szybko na górę, żeby zobaczyć gdzie idzie. Szedł w stronę parku, był smutny. Postanowiłam pójść do niego. Wiem, że mówiłam, że nie chcę dziś nikogo widzieć, ale chyba jednak potrzebuje towarzystwa. Jego towarzystwa. Szybko zeszłam na dół ubrałam buty i ruszyłam w miejsce gdzie poszedł.
O jest, widzę go!

-Cześć - powiedziałam cicho, żeby się nie wystraszył.
-Cześć - powiedział po czym odwrócił się - Violetta - powiedział uradowany - Byłem u Ciebie, Olga powiedziała, że cię nie ma. Gdzie byłaś?
-Ja... - już miałam mu powiedzieć, że to zmyśliłam i, że przez cały czas byłam w domu i go widziałam, ale pomyślałam, że zrobi mu się przykro. No bo nie chciałam z nim rozmawiać, tylko zaszyłam się w domu - Ja spacerowałam tylko. Zauważyłam cię i pomyślałam, że podejdę.
-Oczywiście, Ale dlaczego tak wybiegłaś ze Studio? Martwiłem się.
-Niepotrzebnie. Chodź do Resto. Wszystko ci opowiem - i ruszyliśmy.



____________________________________________
Hej!
Na drugim blogu dałam pierwszy rozdział, więc na tym też. I jest!
Krótki, ale piszę go na szybko, bo już schodzę z komputera.
Liczę na szczerą opinię!:-)
Sasi:***


 
 

piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział 15:To tak strasznie boli

*Violetta*

Tak!  Naty i Maxi śpiewają razem. Wczoraj Angie mi powiedziała o duetach, a ja ją poprosiłam, żeby wystawiła razem Nate i Maxiego. No i się udało. W dodatku śpiewają Ahi Estare! Spojrzałam na chłopaka - na twarzy jego, widniał pół uśmieszek. Zaś w oczach Naty można było dostrzec zdezorientowanie. Przecież tego chciała. Może teraz w końcu wyzna mu co czuje. Tak się cieszę z tego, że zapomniałam o mojej, to znaczy naszej piosence - Nuestro Camino. Kocham te piosenkę. Mamy tylko tydzień. To trochę mało, ale w końcu nie musimy wymyślać trudnych choreografii. A z Leonem wszystko będzie łatwiej. Wystarczy, że zrobimy 2-3 próby i już to umiemy. Ale Gregorio na pewno da nam jakiś trudny układ do nauczenia, albo na zaliczenie. On wszystko robi na złość. Szkoda tylko, że nikt go teraz nie bierze na poważnie.
-Viola - ktoś powiedział do mnie, był zły. Odwróciłam się - To ty to wszystko wykombinowałaś. Przyznaj się - o tak. To była Nata.
-N...nie - zająknęłam się - o co chodzi? - jak ona mi uwierzy, to będzie cud.
-O co? Tak, dalej udawaj, że nic nie wiesz - odgadła.
-Co? - spytałam piskliwym głosem.
-Ustawiłaś mnie z...no z Maxim! No na te śpiewanie. Angie nie przydzieliłaby nas razem. Na pewno nie do Ahi Estare. Ty maczałaś w tym palce - przysunęła się bliżej - Przyznaj się - wyszeptała mi w twarz.
-A niby jak?
-Angie to twoja ciocia - powiedziała - była guwernantka - dodała - przyjaciółka. Mam wymieniać dalej?
-Tak, zgadza się. Angie to moja przyjaciółka. Tak samo jak ty. Dlatego chcę ci pomóc. Potrzebujesz pomocy. Kochasz go? - kiwnęła głową - To mu to powiesz. Proste.
-Nie, wcale, że to nie jest takie proste. Ja nie jestem tobą. Za mną nie ugania się pięciu facetów naraz. Ty, jak powiesz "kocham cię" nikt cię nie wyśmieje.
-I uwierz mi, ciebie też nie. Tylko wyczuj moment. I wszystko będzie dobrze - pocieszałam przyjaciółkę. Teraz już nie była zła. No przynajmniej nie na mnie. Wiem tylko tyle - była smutna. Ja też taka byłam. Wtedy, gdy musiałam wybrać - Leon czy Tomas. Za długo zwlekałam z decyzją. Teraz mam chłopaka i przyjaciela. A mogłam stracić ich oboje. Po chwili usłyszałam dzwonek. Czyli zajęcia skończone. Następne za 15 minut. Nagle zrobiło mi się smutno. Nie wiem czemu. Może po prostu te wszystkie złe wspomnienia wróciły.
Idę sobie korytarzem, radosna - zresztą jak zwykle. Stanęłam na chwilę. Rozejrzałam się. Nie wiem czy szukałam Leona, czy może raczej Tomasa. Dowiem się, jak tylko któregoś zobaczę. Nadal kocham Tomasa. Ludmiła jest mniej wstrętna, co nie znaczy, że przestała mi działać na nerwy. Dalej mnie wkurza. Ale nie będę w tak piękny dzień zaprzątać sobie nią głowy. Obróciłam się lekko w prawo, później w lewo. Widzę go - Tomasa. Serce zabiło mi mocniej. Chciałam do niego podejść, niestety Ludmiła mnie wyprzedziła. Znowu. Po raz kolejny jest szybsza i lepsza.
-No nic. Tomas na pewno ją spławi - pomyślałam. Tak też miało być - przeliczyłam się.
Podszedł do mnie Leon.
-Cześć. Co się dzieje? - spytał. Gestem pokazałam na parę stojącą przy szafkach.
-Nie jest wart twoich łez - powiedział.
-Ja nie płaczę - rzekłam.
-Ale chcesz. Już teraz jesteś smutna. Do oczu napływają ci łzy.
-Proszę. Nie dołuj mnie bardziej. Tak, jestem smutna przez niego, a twoje słowa sprawiają mi jeszcze większy ból - powiedziałam, tym razem już smutniej.
-Przepraszam. Wiesz, że ja chcę tylko twojego dobra. Przepraszam - powiedział. Tak jak ja - był smutny, przeze mnie.
-Nie, nic się nie stało. Dziękuje. Że jesteś - powiedziałam i przytuliłam się do niego. Tomas to zauważył.
Jego nieuwagę wykorzystała Ludmiła. Pocałowała go. Szkoda, że ja myślałam inaczej. Poczułam w oczach łzy. Dodatkowo to, że on jej nie odepchnął, przeciwnie, odwzajemnił pocałunek zabolało mnie jeszcze bardziej. Poczułam jak ktoś wbija mi nóż w serce. Nie w plecy - w serce. Jakby chciał zabić tą część kochającą Tomasa. Nie trzeba. On sam już to zrobił. Oderwałam się od Leona i szybko wybiegłam ze Studio. Z oczu strumieniami lały się łzy. Obraz by zamazany. Biegłam, biegłam ile sił miałam w nogach. Przebiegłam kilka przecznic. Wykończona usiadłam na ławce i ukryłam twarz w dłoniach. W ten sposób izolowałam się od świata. To była moja bariera ochronna. Nikt jej nie widział, a jednak ona istniała. Wydawało mi się, że w ten sposób nikt mnie nie widzi, nie słyszy, nie czuje. Prawda - nikt nie czuł mojego bólu. Mogłabym tak myśleć, tak mówić, tak twierdzić, twierdzić, że to wina Tomasa. Ale tak nie jest, po części zawiniłam i ja. Gdzieś tam, popełniłam błąd. Tylko nie wiem gdzie. Nagle poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. Ten uścisk, ten dotyk, ten zapach - to Leon. Przyszedł. Bieg za mną tyle ulic przecznic, może nawet kilometrów.
-Leon - powiedziałam cicho, niemalże niesłyszalnie.
-Nic już nie mów. Nie będę ci prawił kazań. Nie mam do tego prawa. Ale wysłuchaj mnie, choć przez chwilę - kiwnęłam głową na znak, żeby mówił dalej - Od początku nie lubiłem Tomasa. Powód był prosty- zarywał do Ludmiły. Ale, gdy pojawiłaś się ty... - westchnął - wszystko się zmieniło. Poczułem coś, czego nie czułem od dawna. Nie kochałem Ludmiły, mimo to byłem o nią zazdrosny. A raczej o to, że ktoś mi ją zabierze, że będę frajerem, któremu ktoś zabrał dziewczynę, że zostanę sam, bez przyjaciół. Że zostanę z niczym. Sława, popularność, miłość, przyjaciele, że to wszystko zniknie, ot tak. Dzięki tobie znalazłem prawdziwych przyjaciół. I miłość. Ty wiesz, że jesteś dla mnie wszystkim. Ja będę z tobą zawsze. Cokolwiek zrobisz. Tylko nie wiem, jak długo wytrzymam w tej niepewności - powiedział i wstał. Przytulił mnie. Być może ostatni raz. A później odszedł. I zostawił mnie tam samą. Rozumiem go. W tej chwili poczułam, że straciłam ich obu. Z mojej winy.

Przypomniała mi się tamta sytuacja. Żałuję. To co się stało było pół roku temu. Teraz wszystko jest dobrze. Ja jednak dalej się obwiniam. Zraniłam ich obu, i mimo, iż teraz jesteśmy przyjaciółmi, ja nigdy sobie tego nie wybaczę. Nie potrafię. Szybko wstałam i wyszłam z sali. Chciałam wyjść na świeże powietrze. Tuż przed wejściem złapał mnie Leon.
-Przećwiczymy naszą piosenkę? - zapytał.
-Nie, wiesz przepraszam. Nie mam teraz do tego głowy.
-Dobrze, nie przepraszaj. A może koktajl, albo jakiś spacer?
-Wiesz, nie dziś. Naprawdę bardzo przepraszam. Ja już idę.
-Ale...Viola. Zaraz zajęcia z Gregorio - krzyczał, ale ja już bylam w drodze do domu. Musiałam to przemyśleć. Nie wiem czemu. Ale skoro to wspomnienie tak nagle mi się pojawiło przed oczami i w myślach, musiał być ku temu jakiś powód. Po drodze weszłam jeszcze do sklepu i kupiłam maliny. Zawsze poprawiają mi humor. Weszłam do domu. Pustka. No tak. Angie w szkole, tata wyjechał, Ramallo na spotkaniu, a Olga pewnie w ogrodzie. Poszłam na górę. Wzięłam maliny i zaczęłam przeglądać wpisy, jednocześnie jedząc maliny. Mijały sekundy, minuty. Ja wciąż siedziałam, jadłam i czytałam. Czułam, że ten dzień muszę spędzić sama. Była 12,10. No tak. Za niecałą godzinę kończą się zajęcia. Wtedy Leon pewnie przyjdzie po mnie. Ale ja teraz nie chcę nikogo widzieć. Nawet Leona. Zeszłam na dół. Olgi nie było. Wzięłam kartkę i długopis i napisałam na kartce: "Olga! To ja Violetta. Źle się czuje. Jestem na górze, ale nie mam ochoty z nikim rozmawiać, więc jeśli przyjdzie Leon, lub któryś z moich przyjaciół, powiedz im, że mnie nie ma. Proszę. Viola" Weszłam ponownie na górę i zaczęłam śpiewać Podemos.



Podemos pintar, colores al alma,
Podemos gritar iee eê
Podemos volar, sin tener alas...
Ser la letra en mi canción,
Y tallarme en tu voz.

Skończyłam śpiewać i obróciłam się w stronę okna. Zaniepokoiłam się. Na dole, pod moim domem stał jakiś facet. Miał niebieską bluzę z kapturem. Pomyślałabym, że to Maxi gdyby nie fakt, że miał na sobie okulary przeciwsłoneczne. Podbiegłam szybko do okna, ale mężczyzna szybko odbiegł w inną stronę. Przestraszyłam się. Zamknęłam okna i zasłoniłam je firanką. To samo z drzwiami. Tylko je zamknęłam na klucz. Schowałam się pod kołdrę. Po kilku minutach zasnęłam.

____________________________________________
Hej:)
Przepraszam, za tak długą przerwę. Ile to już? Prawie tydzień. Dla was specjalnie długi.
I jak? Ujdzie?
Wy już chyba wiecie kim jest ten gościu w kapturze pod oknem Violi.
Uwierzycie, że pisałam go 2 godziny?
Jakoś tak się wzięłam za to i poszło;**
Przepraszam za wszelakie błędy. Spałam niecałe 5 godzin. Wzięłam 2 energetyki, ale nic nie pomaga. Jestem choleeeernie zmęczona, i jak to pisałam, to ledwo co widziałam literki na klawiaturze.
Choćbym była na haju.
Powiem wam, że z tego rozdziału jetem zadowolona. Nie żebym się przechwalała.
Co to, to nie.
Jest cały z perspektywy Violi - tak jakoś wyszło.
Nie wiem kiedy pojawi się kolejny.
Chciałabym jeszcze was prosić o opinię.
Włożyłam w to dużo wysiłku, piszę bez przerwy od 2 godzin, więc proszę o komentarz. To przyniesie mi wenę.
A - mam takie pytanko.
Chcecie żebym wam podała mojego aska, lub gg?
To zależy od was
Buziaki<333
Sasi:))



 


sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział 14:Przecież tego chcesz

*Następny dzień - Dom rodziny Castillo*
*Violetta*
Obudziłam się  za sprawą budzika, o 7,30. Dziś zajęcia były opóźnione o pół godziny, więc miałam jeszcze godzinę. Powoli zwlokłam się z łóżka i ubrałam granatową, zapinaną pod szyją sukienkę i czarne buty na małym koturnie. założyłam białe kolczyki, zrobiłam kok i nałożyłam tusz na rzęsy. Dziś było chłodniej, więc założyłam na siebie białą, dżinsową kurtkę. Gdy było już 5 po ósmej, zeszłam na dół, i szybko pobiegłam do kuchni. Chciałam unikać wszystkich, a w szczególności taty. Dziś wyjeżdżał dopiero o 10. Powinien już wstać. Na szczęście, jeszcze spał. Wzięłam chleb, włożyłam do tostera i po 2 minutach zajadałam się już pysznym tostem. Olgi nie było, pewnie na zakupy poszła. Jadłam i popijałam sobie sok pomarańczowy, gdy nagle usłyszałam kroki. Szybko przełknęłam posiłek, wzięłam z blatu telefon i po cichu wyszłam z domu. Spojrzałam na zegarek w komórce. Było 15 po ósmej. Za 15 minut zaczynają się lekcje. Przyspieszyłam lekko kroku. Gdy znalazłam się za zakrętem, gdzie żaden z domowników nie mógł już mnie dostrzec, trochę zwolniłam. Myślałam o wczorajszym wydarzeniu i wpadłam na jakiegoś chłopaka.
-Leon - powiedziałam i szeroko się uśmiechnęłam.
-Cześć Violu - powiedział i cmoknął mnie w policzek - Gdzie idziesz?
-Do Studio. A ty?
-Po Ciebie - ooo, jak słodko. Chociaż zawsze po siebie przychodzimy.
-Słodko - uśmiechnęłam się - Chodźmy - powiedziałam i ruszyliśmy do Studio. Dotarliśmy na miejsce 2 minuty przed dzwonkiem. Pierwsza lekcja z ...Angie! Weszliśmy do sali. Usiadłam koło Fran, która cała uśmiechnięta siedziała koło Naty. Najwyraźniej o czymś rozmawiały.
-Hej, dziewczyny - przywitałam się - Co wy takie, właściwie ty - popatrzyłam się na Fran - taka szczęśliwa?
-A, bo wiesz. Zero lekcji z Gregorio przez cały tydzień! - wykrzyczała szczęśliwa. Połowa klasy się na nią spojrzało. Po chwili wybuchli śmiechem, a speszona Francesca spuściła lekko głowę w dół. Nie rozumiem ich zachowania. Co w tym śmiesznego? Kto by się nie cieszył? Zero tego dziwaka z plamą na czole.
-Zazdroszczę. Też tak chcę - jęknęłam. Fran się uśmiechnęła. W tej chwili do klasy weszła Angie.



*Naty*

Gdy  do sali weszła Angie wszystkie szepty ucichły.
-Dzień Dobry - powiedziała uśmiechnięta nauczycielka.
-Dzień dobry - odpowiedziała klasa.
-Dzisiaj zadam wam zadanie. Za tydzień pojawią się nowi uczniowie. Jak zapewne wiecie, każdy z nich, będzie musiał zaśpiewać coś przed klasą. Wy moi drodzy zrobicie to samo przed nimi.. Dobiorę was w pary i za tydzień wystąpicie w piosenkach wyznaczonych przeze mnie - powiedziała. Modliłam się, żebym nie była w parze z Maxim. Może to głupie, ale ja nie potrafię mu teraz spojrzeć w oczy.
-Tak, więc...Pary to:Leon i Violetta w piosence Nuestro Camino, dalej Ludmiła i Tomas w Tienes Todo, Camilla i Brod w Te Esperare, Fran i Andreas w Junto a ti, i na sam koniec, w piosence Ahi estare wystąpią Naty i Maxi - myślałam, że zemdleję.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam. Sorka, że tak późno. Macie za to występ naxi!!!
No ii jednak kolejny rozdział jest. Cieszycie się? Mam nadzieję:)
Na blogu http://gwiazda-dziewczyna-szansa.blogspot.co.uk/ pojawił się prolog.
Mam nadzieję, że zajrzycie.
Dzięki za każdy kom.
Buzi:*

czwartek, 1 sierpnia 2013

Hit czy kit + Rozdział 13+INFORMACJA

                                                          Strój Mechi okazał się hitem!
                                                                   No to teraz Clara:)
                                                                    HIT CZY KIT?
                                                          Maria Clara Alonso - Angie
Po 1: Rozdział 13 pojawił się po południu, no i dotąd prawie nikt go nie przeczytał. Dlatego proszę, abyście to zrobili.
Po 2: Założyłam nowego bloga. Oto jego adres: http://gwiazda-dziewczyna-szansa.blogspot.co.uk/
Na razie nie ma tam prologu, dodam go jutro, bo teraz zajmuję się sprawami organizacyjnymi i wyglądem. Tzn. muszę zmienić tło, nagłówek, być może szablon. Robię również zakładkę z bohaterami. Jeśli macie ochotę, to jutro pod wieczór możecie zajrzeć, wtedy powinien być już prolog. No i proszę o szczerą opinię, co o tym myślicie.
Po 3: Blog o Violetcie nie zostanie usunięty, ale pod jednym warunkiem. Będziecie komentować każdy rozdział. Nie chodzi tu o wpisy, ale o rozdziały.
Po 4: Jeśli bloga nie będziecie komentować doprowadzi to do zamknięcia go.
Po 5: Jak wam mijają wakacje? Wiem, pytanie od beki, ale jakoś ta się chciałam spytać.
Po 6: Chcecie jutro kolejny rozdział?

Hit czy Kit?

                                                             Strój Alby okazał się HITEM!
                                                                  Teraz pora na Mechi

                                                                     Hit czy Kit?

                                                          Mercedes Lambre - Ludmiła 

 

Głosujcie czy strój Mechi jest Hitem czy Kitem. Głosujcie również w ankietach, na nową nazwę dla bloga.







Rozdział 13: Tajemniczy nieznajomy

*Violetta*

Ujrzałam  sylwetkę - sylwetkę mężczyzny, wysokiego i potężnego. Tego się najbardziej obawiałam. Postanowiłam stawić mu czoło.
-Witaj - powiedział tajemniczo chłopak.
-Witaj. Jestem Violetta, a ty? - spytałam. Dobrze, że mnie nie widział - w moich oczach można było dostrzec strach.
-To teraz nie jest ważne. Nie po to tu jestem - z każdą sekundą coraz bardziej się bałam.
-W takim razie, po co? Znam cię od zaledwie minuty. A właściwie słyszę. Ty zapewne również mnie nie znasz. Skoro tak, czego więc możesz ode mnie chcieć? - powiedziałam z pretensją w głosie - No czego?! Odpowiedz - zakończyłam. On nie odpowiedział. Przybliżył się do mnie, a ja poczułam jak moje serce mocniej zabiło. Tu nie miałam szansy na ratunek. Co on mógł chcieć zrobić? Pocałować, a może zrobić mi krzywdę. Obydwie odpowiedzi są bardzo prawdopodobne, ale żadna nie jest racjonalnie wytłumaczona.

*Francesca*

Nigdzie  nie widzę Violi. Tak, wiem to po części nasza wina. Trzeba było nie puszczać jej samej, po ciemku, gdzieś na pustej polance. Serio?! Dopiero teraz ci to przyszło do głowy, Fran?! Serio? Ale ja jestem głupia. Z tym gipsem nawet koca nie umiem spakować do torby. A niech to!. No trudno, zostawię go. W domu mam jeszcze kilka takich, a jeden nawet identyczny. Trzeba się zbierać, a przede wszystkim poszukać Vilu. Minęłyśmy już 2 razy te same drzewo, pod którym leżałyśmy wcześniej. Nie no, teraz to się wkopałyśmy. Ciekawe jak my to powiemy Leonowi i rodzicom nas wszystkich:Przepraszam, że wczoraj nas nie było w domu, ale byłyśmy na polance, aż do wieczora. Nie umiałyśmy wrócić do domu, no i jeszcze zgubiłyśmy Viole. Sorka. Nie, to przecież to bez sensu. Chwilunia! Czy to nie Viola? Ona wcale nie jest sama! To nie jest chłopak z naszej paczki. Przeczuwam kłopoty.
-Dziewczyny, znalazłam Viole - powiedziałam i nie czekając na ich odpowiedź szybko do niej pobiegłam. Coś czuję, że ten chłopak nie ma dobrych zamiarów. Gdy już dobiegłam, zobaczyłam przerażoną twarz dziewczyny.
-Hej, Viola- powiedziałam do przyjaciółki - Przedstawisz mi przyjaciela? - spytałam unosząc brew do góry.

*Violetta*

Gdy Fran  spytała się tamtego chłopaka o to, kim jest, on tylko posłał mi złowrogie, aczkolwiek błagające spojrzenie. No pewnie, nachodzi mnie, nie wiadomo czego chcę i kim jest, a jeszcze chcę żebym go nie wydała i pewnie powiedziała, że to mój przyjaciel.
- To jest... - powiedziałam ze strachem, i jeszcze raz spojrzałam na mężczyznę. Przez chwilę chciałam nawet skłamać w obawie, że zrobi mi coś złego. Szybko jednak zmieniłam zdanie - To jest jakiś obcy, i zupełnie nie znany mi człowiek, który już sobie idzie - powiedziałam. Jego mina była bezcenna. Biedaczysko, nie spodziewał się tego. Chłopak spojrzał zdenerwowany i zły na mnie i na Fran, a później oddalił się. Odetchnęłam z ulgą.
-Violu, kto to był? - spytała Francesca.
-Nie powiem, nie dzisiaj. Jutro się wszystkie spotkajmy w Resto. Tam wam wszystko opowiem - zwróciłam się do czarnowłosej - Tylko, ani słowa chłopakom, szczególnie Leonowi. On by się martwił na zapas, a to niepotrzebne. A ja go pewnie nigdy już nie spotkam. Dobrze? - spytałam.
-Dobrze - odpowiedziała - A teraz chodźmy do dziewczyn. Może jakoś znajdziemy drogę do domu - i ruszyłyśmy w ich stronę. Do domu wróciłam bardzo późno. Na szczęście tata już był w sypialni, więc nie musiałam się z nim użerać. Przebrałam się szybko do piżamy i otworzyłam swój pamiętnik.

Drogi pamiętniczku
" Dziś był naprawdę zwariowany dzień. Po spotkaniu w auli, wszyscy poszliśmy na basen.Tam Fran złamała rękę, więc wszyscy poszliśmy do szpitala. Po badaniach, założyli Fran gips. Dostała receptę na leki i wszystkie wyszłyśmy ze szpitala. Chciałam podwieźć ją, ale ona nie chciała, więc razem z nią pojechałam autobusem. To samo zrobiła reszta dziewczyn. Takim oto sposobem wszystkie znalazłyśmy si na jakiejś polance. Spędziłyśmy tam ponad 3 godziny. Gdy było po 20 i zaczęło się ściemniać, zaczęłam się zbierać. No właśnie - ja. Reszta dziewczyn dalej siedziała. Szłam, na dworze było już całkowicie ciemno. Ktoś chwycił mnie za ramię. Gdy się obróciłam ujrzałam męską sylwetkę. Później się przedstawiłam, a on powiedział, że to jak się on nazywa nie jest teraz ważne. Przybliżył się do mnie i był bardzo blisko, niebezpiecznie blisko. Na szczęście zjawiła się Fran, a ten dziwak się oddalił. Dobrze, że Leon o niczym nie wie, bo zamknął by mnie w domu na klucz. To samo tata. Dobrze, że był już w sypialni, gdy wróciłam, bo było wtedy około 22. Zabiłby mnie. Jutro będę go unikać, a w razie konieczności skłamie. No nic, jestem padnięta. Kto by nie by? Idę spać, jutro też jest dzień. Dobranoc:)"
Uśmiechnęłam się, zamknęłam pamiętnik i zmęczona dniem zasnęłam.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kilka słów ode mnie:
Dalej nic się nie układa i dalj wszystko jest do dupy - za przeproszeniem.
Jeśli chodzi o zawieszkę tego bloga, to chcę was powiadomić, że nie będzie ona spowodowana brakiem weny, bo pomysłów mam setki, i do 50 rozdziału nie będzie mi jej brakować. Tak na oko liczę. Dziękuje wszystkim za komentarze wejścia i głosowania w ankietach. Kocham was. Buziaki.
P.S Koniec bloga, choć pewnie niektórych, by on ucieszy, nie jest jeszcze pewny.
SASI