Kiedy skończyliśmy śpiewać dostaliśmy duże oklaski. Występ się podobał, ale gdyby tylko inni mogli poczuć to co my czuliśmy, gdy razem śpiewaliśmy. Tak jest za każdym razem. Ukłoniliśmy się, jak po jakimś występie w teatrze i wyszliśmy z baru. Po drugiej stronie drzwi dalej można było usłyszeć wrzawę oklasków.
-To co teraz? - spytał Leon. Zapomniałam mu powiedzieć o tej sytuacji na polanie, a gdy jeszcze ten facet pojawił się pod moim oknem...Zaczynam się bać.
-Nic. Jestem wykończona - odpowiedziałam - Chyba pójdę do domu.
-Ty wykończona? To mnie Gregorio dał mega wycisk - zaśmiałam się - Chodź, odprowadzę cię - powiedział, po czym złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w drogę. Pod moim domem, zaczęłam żałować, że już się rozstajemy.
-No to cześć.
-Cześć.
-Ej a buziak? - upomniał się. Ja tylko cicho zachichotałam, ale dałam mu buziaka w policzek, po czym go przytuliłam.
-Do jutra.
-Do jutra - i posłałam mu buziaka. Weszłam do domu. Tym razem nie poszłam od razu na górę, tylko zajrzałam do kuchni. Jednak nikogo w niej nie było. Następnie udałam się do salonu. Tam też pusto. Podeszłam do pianina i zaczęłam grać, przyśpiewując.
Hay sueños de colores
No hay mejores, ni peores
Solo amor, amor, amor y mil canciones
Oh
Ya no hay razas, ni razones
No hay mejores, ni peores
Solo amor, amor, amor y mil opciones
De ser mejor…
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Jednak moja radość nie trwała długo. Gdy już odkładałam telefon spojrzałam na numer, który mi go wysłał. Zastrzeżony. Czyli nieznany.
Więc to nie był żaden z moich przyjaciół. O cholera! Już wiem kto to!
Szybko zwinęłam nuty i chciałam zadzwonić po Leona, ale przyszła Olga. Szybko pobiegłam do kuchni i przytuliłam gosposie z całych sił. Wzięłam jabłko i pobiegłam na górę. Wysłałam SMS Leonowi:
No hay mejores, ni peores
Solo amor, amor, amor y mil canciones
Oh
Ya no hay razas, ni razones
No hay mejores, ni peores
Solo amor, amor, amor y mil opciones
De ser mejor…
Grę przerwał mi dźwięk SMS-a. Pomyślałam, że to Leon.
Ślicznie, naprawdę pięknie grasz. No i śpiewasz.
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Jednak moja radość nie trwała długo. Gdy już odkładałam telefon spojrzałam na numer, który mi go wysłał. Zastrzeżony. Czyli nieznany.
Więc to nie był żaden z moich przyjaciół. O cholera! Już wiem kto to!
Szybko zwinęłam nuty i chciałam zadzwonić po Leona, ale przyszła Olga. Szybko pobiegłam do kuchni i przytuliłam gosposie z całych sił. Wzięłam jabłko i pobiegłam na górę. Wysłałam SMS Leonowi:
Szybko odpisał:
Będę na pewno. Buziaki. L.
Ze strachu cała drżałam, ale wolałam wyjść i spotkać się z Leonem, niż żeby ten zboczeniec, czy jak go nazwać, kręcił się koło mojego domu, gdy w nim jestem. Trochę bałam się również o Olgite. W końcu zostaje sama w domu, ale jestem prawie pewna, że nic się jej nie stanie. Czekałam do ostatniej chwili, ale w końcu musiałam wyjść. Bardzo się ucieszyłam, gdy zobaczyłam Ramallo, który wchodził do domu i rozmawiał przez telefon. Teraz mogłam już spokojnie wyjść. Po krótkim czasie dotarłam na umówione miejsce, gdzie czekał już Leon.
-Cześć - powiedziałam dając mu buziaka w policzek.
-Hej. Czy coś się stało? - spytał.
-Nie, nie, ale chciałam trochę pobyć z tobą - powiedziałam słodko.
-Widzieliśmy się pół godziny temu.
-Ach, tak? Czyli nie chcesz się ze mną widzieć? - powiedziałam udając obrażoną - No to nie - dodałam i zaczęłam odchodzić. Usłyszałam jak wstaje z ławki i idzie do mnie.
-Violetta, no zaczekaj! - krzyczał. Uśmiechnęłam się. Wiedziałam, że to zadziała.
-Violuś, no nie bądź taka - powiedział, gdy wreszcie mnie dogonił. Chwycił mnie w talii i chciał pocałować.
-O, nie tak szybko mój drogi - powiedziałam i odsunęłam się od niego - Odkupujesz winy.
I ruszyłam w stronę Resto. Tam pewnie będzie Fran, ale będą też inni ludzie, więc mam pewność, że nic mi się nie stanie.
-Francesca, zanieś koktajle do stolika numer 2 - rozkazał Luca. Ja to nawet jak mam złamaną rękę to mam obowiązki.
-Dobra - krzyknęłam, i mozolnie ruszyłam w stronę baru po soki.
-Proszę to wasze soki. Podać jeszcze coś? - spytałam, gdy doszłam do stolika. Odpowiedź była krótka:Nie. Odeszłam od stolika i weszłam na scenę. Zaczęłam śpiewać Junto a ti. Gdy zaczęłam śpiewać do baru weszła Violettta. Skinieniem głowy pokazałam jej, żeby podeszła. Viola weszła na scenę i razem ze mną zaczęła śpiewać.
Świetnie się bawiłyśmy. Później zeskoczyłyśmy ze sceny.
-Violu? A pamiętasz tą sytuacje na polanie. Mówiłaś, że powiesz nam co się stało.
-No dobrze. Ale dziewczyny o niczym nie wiedzą, nie? - kiwnęłam głową - No to powiem tylko tobie.
-To mów - powiedziałam, po czym usiadłyśmy przy stoliku.
Violetta opowiedziała mi całą historię, o tym co zdarzyło się na polanie.
-Dobra - krzyknęłam, i mozolnie ruszyłam w stronę baru po soki.
-Proszę to wasze soki. Podać jeszcze coś? - spytałam, gdy doszłam do stolika. Odpowiedź była krótka:Nie. Odeszłam od stolika i weszłam na scenę. Zaczęłam śpiewać Junto a ti. Gdy zaczęłam śpiewać do baru weszła Violettta. Skinieniem głowy pokazałam jej, żeby podeszła. Viola weszła na scenę i razem ze mną zaczęła śpiewać.
Świetnie się bawiłyśmy. Później zeskoczyłyśmy ze sceny.
-Violu? A pamiętasz tą sytuacje na polanie. Mówiłaś, że powiesz nam co się stało.
-No dobrze. Ale dziewczyny o niczym nie wiedzą, nie? - kiwnęłam głową - No to powiem tylko tobie.
-To mów - powiedziałam, po czym usiadłyśmy przy stoliku.
Violetta opowiedziała mi całą historię, o tym co zdarzyło się na polanie.
-Oj Violetta, nie przejmuj się. To tylko jakiś czub. Po co się boisz, przecież go tu nie ma.
-Nie wierzysz mi? Ja na prawdę się boje.
-Nie no, wierzę. Ale sądzę, że twój strach to wymysł.
-To żaden wymysł! Ja się boje. Spotkałam go znowu pod oknem, a później dostałam od niego SMS. Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami.
-Violetta. Co ty gadasz? Przecież jesteśmy - złapałam ją za dłonie, ale ona je odsunęła.
-Jakbyś nią była to byś mnie wspierała - zmierzała ku wyjściu, ale odwróciła się jeszcze i dodała - Mam nadzieję, że mi uwierzysz, zanim stanie się coś złego.
Szybko wybiegła z baru, a ja pobiegłam za nią. Zobaczyłam ją przy drzewie w parku. Jest jednak coś co mnie niepokoi. Za nią stoi mężczyzna, a w ręku ma nóż. Szybko podbiegłam do niej i stanęłam przed chłopakiem. Niestety, uderzył mnie pięścią w twarz. Później była tylko ciemność...
-Nie wierzysz mi? Ja na prawdę się boje.
-Nie no, wierzę. Ale sądzę, że twój strach to wymysł.
-To żaden wymysł! Ja się boje. Spotkałam go znowu pod oknem, a później dostałam od niego SMS. Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami.
-Violetta. Co ty gadasz? Przecież jesteśmy - złapałam ją za dłonie, ale ona je odsunęła.
-Jakbyś nią była to byś mnie wspierała - zmierzała ku wyjściu, ale odwróciła się jeszcze i dodała - Mam nadzieję, że mi uwierzysz, zanim stanie się coś złego.
Szybko wybiegła z baru, a ja pobiegłam za nią. Zobaczyłam ją przy drzewie w parku. Jest jednak coś co mnie niepokoi. Za nią stoi mężczyzna, a w ręku ma nóż. Szybko podbiegłam do niej i stanęłam przed chłopakiem. Niestety, uderzył mnie pięścią w twarz. Później była tylko ciemność...
**********************
Witam!
Wiem, że miałam dodać wczoraj, ale kazali mi wyłączyć komputer, zanim zdążyłam go dodać.
Musicie się cieszyć tym co jest. Niestety:)
Ten rozdział dedykuję Ciasteczko :pp
No to tyle. A, jakby co to dodałam aska, i moje gg. Śmiało możecie pytać o co chcecie. Tak samo z pisaniem.
Gorzej będzie z GG, bo nie zawsze na nim będę.
Z góry przepraszam za dziwne zachowanie Violetty. To później się wyjaśni.
No teraz to już wszystko.
Buziaki<333
super <33
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że ten facet nic nie zrobi Violi.
czekam na next ;****
Świetny rozdział. Podzielam zdanie mojej poprzedniczki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
super rozdział *.*
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie
http://magicznaprzyjazniludmiivioli.blogspot.com/