*Violetta*
Ujrzałam sylwetkę - sylwetkę mężczyzny, wysokiego i potężnego. Tego się najbardziej obawiałam. Postanowiłam stawić mu czoło.-Witaj - powiedział tajemniczo chłopak.
-Witaj. Jestem Violetta, a ty? - spytałam. Dobrze, że mnie nie widział - w moich oczach można było dostrzec strach.
-To teraz nie jest ważne. Nie po to tu jestem - z każdą sekundą coraz bardziej się bałam.
-W takim razie, po co? Znam cię od zaledwie minuty. A właściwie słyszę. Ty zapewne również mnie nie znasz. Skoro tak, czego więc możesz ode mnie chcieć? - powiedziałam z pretensją w głosie - No czego?! Odpowiedz - zakończyłam. On nie odpowiedział. Przybliżył się do mnie, a ja poczułam jak moje serce mocniej zabiło. Tu nie miałam szansy na ratunek. Co on mógł chcieć zrobić? Pocałować, a może zrobić mi krzywdę. Obydwie odpowiedzi są bardzo prawdopodobne, ale żadna nie jest racjonalnie wytłumaczona.
*Francesca*
Nigdzie nie widzę Violi. Tak, wiem to po części nasza wina. Trzeba było nie puszczać jej samej, po ciemku, gdzieś na pustej polance. Serio?! Dopiero teraz ci to przyszło do głowy, Fran?! Serio? Ale ja jestem głupia. Z tym gipsem nawet koca nie umiem spakować do torby. A niech to!. No trudno, zostawię go. W domu mam jeszcze kilka takich, a jeden nawet identyczny. Trzeba się zbierać, a przede wszystkim poszukać Vilu. Minęłyśmy już 2 razy te same drzewo, pod którym leżałyśmy wcześniej. Nie no, teraz to się wkopałyśmy. Ciekawe jak my to powiemy Leonowi i rodzicom nas wszystkich:Przepraszam, że wczoraj nas nie było w domu, ale byłyśmy na polance, aż do wieczora. Nie umiałyśmy wrócić do domu, no i jeszcze zgubiłyśmy Viole. Sorka. Nie, to przecież to bez sensu. Chwilunia! Czy to nie Viola? Ona wcale nie jest sama! To nie jest chłopak z naszej paczki. Przeczuwam kłopoty.-Dziewczyny, znalazłam Viole - powiedziałam i nie czekając na ich odpowiedź szybko do niej pobiegłam. Coś czuję, że ten chłopak nie ma dobrych zamiarów. Gdy już dobiegłam, zobaczyłam przerażoną twarz dziewczyny.
-Hej, Viola- powiedziałam do przyjaciółki - Przedstawisz mi przyjaciela? - spytałam unosząc brew do góry.
*Violetta*
Gdy Fran spytała się tamtego chłopaka o to, kim jest, on tylko posłał mi złowrogie, aczkolwiek błagające spojrzenie. No pewnie, nachodzi mnie, nie wiadomo czego chcę i kim jest, a jeszcze chcę żebym go nie wydała i pewnie powiedziała, że to mój przyjaciel.- To jest... - powiedziałam ze strachem, i jeszcze raz spojrzałam na mężczyznę. Przez chwilę chciałam nawet skłamać w obawie, że zrobi mi coś złego. Szybko jednak zmieniłam zdanie - To jest jakiś obcy, i zupełnie nie znany mi człowiek, który już sobie idzie - powiedziałam. Jego mina była bezcenna. Biedaczysko, nie spodziewał się tego. Chłopak spojrzał zdenerwowany i zły na mnie i na Fran, a później oddalił się. Odetchnęłam z ulgą.
-Violu, kto to był? - spytała Francesca.
-Nie powiem, nie dzisiaj. Jutro się wszystkie spotkajmy w Resto. Tam wam wszystko opowiem - zwróciłam się do czarnowłosej - Tylko, ani słowa chłopakom, szczególnie Leonowi. On by się martwił na zapas, a to niepotrzebne. A ja go pewnie nigdy już nie spotkam. Dobrze? - spytałam.
-Dobrze - odpowiedziała - A teraz chodźmy do dziewczyn. Może jakoś znajdziemy drogę do domu - i ruszyłyśmy w ich stronę. Do domu wróciłam bardzo późno. Na szczęście tata już był w sypialni, więc nie musiałam się z nim użerać. Przebrałam się szybko do piżamy i otworzyłam swój pamiętnik.
Drogi pamiętniczku
" Dziś był naprawdę zwariowany dzień. Po spotkaniu w auli, wszyscy poszliśmy na basen.Tam Fran złamała rękę, więc wszyscy poszliśmy do szpitala. Po badaniach, założyli Fran gips. Dostała receptę na leki i wszystkie wyszłyśmy ze szpitala. Chciałam podwieźć ją, ale ona nie chciała, więc razem z nią pojechałam autobusem. To samo zrobiła reszta dziewczyn. Takim oto sposobem wszystkie znalazłyśmy si na jakiejś polance. Spędziłyśmy tam ponad 3 godziny. Gdy było po 20 i zaczęło się ściemniać, zaczęłam się zbierać. No właśnie - ja. Reszta dziewczyn dalej siedziała. Szłam, na dworze było już całkowicie ciemno. Ktoś chwycił mnie za ramię. Gdy się obróciłam ujrzałam męską sylwetkę. Później się przedstawiłam, a on powiedział, że to jak się on nazywa nie jest teraz ważne. Przybliżył się do mnie i był bardzo blisko, niebezpiecznie blisko. Na szczęście zjawiła się Fran, a ten dziwak się oddalił. Dobrze, że Leon o niczym nie wie, bo zamknął by mnie w domu na klucz. To samo tata. Dobrze, że był już w sypialni, gdy wróciłam, bo było wtedy około 22. Zabiłby mnie. Jutro będę go unikać, a w razie konieczności skłamie. No nic, jestem padnięta. Kto by nie by? Idę spać, jutro też jest dzień. Dobranoc:)"
Uśmiechnęłam się, zamknęłam pamiętnik i zmęczona dniem zasnęłam.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kilka słów ode mnie:
Dalej nic się nie układa i dalj wszystko jest do dupy - za przeproszeniem.
Jeśli chodzi o zawieszkę tego bloga, to chcę was powiadomić, że nie będzie ona spowodowana brakiem weny, bo pomysłów mam setki, i do 50 rozdziału nie będzie mi jej brakować. Tak na oko liczę. Dziękuje wszystkim za komentarze wejścia i głosowania w ankietach. Kocham was. Buziaki.
P.S Koniec bloga, choć pewnie niektórych, by on ucieszy, nie jest jeszcze pewny.
SASI
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńLudzie czytają, ale nie komentują, wiem coś o tym. A jak szantażujesz o ilość komentarzy to piszą "Świetnie" i koniec... Porażka.
Ciekawam, kim jest ten nowy nieznajomy :D Pisz rozdziały, ja będę czytać!
Carmen E.
Kocham twoje rozdziały. Pewnie inni czytają ale są takimi leniami że nie chce im się napisać koma :D Pisz dla mnie i dla koleżanki z góry <3
OdpowiedzUsuńrozdział jest super, jestem bardzo ciekawa kim była ta osoba, która rozmawiała z z Violą, czekam na kolejny i zapraszam do mnie http://aleksandralalak123.blogspot.com
OdpowiedzUsuń